Jarrell Miller (19-0-1, 17 KO) twierdzi, że nie zaprząta sobie głowy "dopingową" przeszłością Mariusza Wacha. Amerykanin jest przekonany, że nic i nic nie stanie mu na drodze do zwycięstwa nad Polakiem 11 listopada w Nassau Coliseum pod Nowym Jorkiem.

- Gdy gwiazdy ułożyły się dla ciebie, nie ma znaczenia, co robisz - mówi "Big Baby" pytany o dwie dopingowe "wpadki" Polaka z przeszłości ("Wiking" ukarany został jednak tylko raz). - Mogą mi uciąć rękę i nogę a i tak zatłukę go na śmierć! Tak już jest, więc nie przejmuję się [dopingiem u Wacha]. Ja najgorsze w swoim życiu mam już za sobą, to jest teraz pestka. U nas w Nowym Jorku zawsze są kontrole dopingowe, zostawiam te sprawy w rękach komisji stanowej. Ja robię swoje i idę do przodu. 

- Jako człowiek każdy powinien się martwić o swoje zdrowie i długowieczność, a koks skraca życie. Ja wiem, że będę żył bardzo długo. Żyję zdrowo, więc nie sięgam po takie rzeczy. Jem swoje hamburgery i waga idzie. Inni niech robią, co chcą. Ja jetem wojownikiem i prędzej skonam niż się poddam. On niech wyprawia, co chce i tak wygra lepszy! - deklaruje Jarrell MIller.