9 września kolejną tegoroczną walkę stoczy Krzysztof Zimnoch (22-1, 15 KO), który skrzyżuje rękawice z Joey Abellem (33-9, 31 KO) na gali organizowanej w Radomiu. Niewykluczone, że w przypadku zwycięstwa, białostoczanin pod koniec roku zmierzy się w wyczekiwanej przez kibiców walce z Arturem Szpilką (20-2, 15 KO).

Jak zareagowałeś na wiadomość, że Joey Abell będzie twoim kolejnym rywalem?
Krzysztof Zimnoch: Nie ukrywam, że wcześniej nie interesowałem się jego osobą, ale natychmiast po otrzymaniu informacji, że będę z nim walczył, obejrzałem kilka jego pojedynków.

Jakie wrażenia?
Abell jest na pewno dobrym pięściarzem, mocno bije, wygrywa niemal wszystkie walki przed czasem, ale ja już go mam praktycznie rozpracowanego. Jest fajnie, to bardzo dobry rywal, cieszę się, że promotorzy zakontraktowali mi takiego przeciwnika, jestem bardzo zadowolony. Walka na pewno będzie ciekawa.

Abell wygrał w swojej karierze 33 walki, z czego aż 31 przed czasem. To robi na tobie wrażenie?
W ogóle to nie robi na mnie wrażenia, bo wiem, że ci rywale byli zupełnie inni niż ja. Ja już mam na niego sposób, a dojdą do tego jeszcze wskazówki mojego trenera Richarda Williamsa i wtedy będzie pełen sukces.

To chyba nie jest przypadek, że boksujesz teraz z zawodnikiem leworęcznym?
Moi promotorzy pewnie mają swoje plany i prawdopodobnie chcą, żebym wkrótce boksował z Arturem Szpilką. Nie wiem, czy moje plany są podobne. W niedzielę w Warszawie spotykam się z promotorami i zobaczymy, co z tych rozmów wyniknie.

Czyli ciebie nie ciągnie tak bardzo do walki ze Szpilką?
Niespecjalnie. Na dzisiaj Szpilki nie ma w żadnych rankingach. Mnie interesuje rywal, z którym walka przybliży mnie do pojedynku o mistrzostwo świata. Czy Szpilka znajdzie się na mojej drodze do walki o tytułu, czy nie, to zależy od promotorów, ale dla mnie to nie jest żaden wielki cel. Jeśli trzeba będzie z nim boksować, to po prostu z nim wygram.

Na niego też masz sposób?
Tak, wiem jak z nim wygrać, ale nie zamierzam o tym mówić. Kiedy będzie taka potrzeba, to po prostu wejdę do ringu i to zrobię. Osobiście wolałbym, żeby walka ze Szpilką odbyła się po tym, jak zaboksuję o mistrzostwo świata wagi ciężkiej.

A kiedy miałaby się odbyć twoja walka o tytuł?
W przyszłym roku. Wierzę w to, że jest to realne. Liczę, że promotorzy zrobią wszystko, żeby do tego doprowadzić. A czy wcześniej zaboksuję ze Szpilką? Wszystko jest możliwe, ale trzeba będzie znaleźć jakiś kompromis.

Mówisz, że Szpilki nie ma dzisiaj w rankingach, ale jeśli wygra w lipcu z Adamem Kownackim, to do nich wróci.
To prawda, a jeśli wygra Kownacki, to pewnie będę boksował w Kownackim. Taka opcja też jest przecież możliwa i przymiarki do takiego pojedynku też już były. Ja mam teraz swoją walkę, a Szpilka ma swoją. Życzę Arturowi powodzenia i mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy w ringu.

Szpilka mówi, że chce ciebie dopaść. Uda mu się?
Artur chce mnie dopaść? Życzę mu powodzenia i mówię do zobaczenia w ringu. Ja nie chcę wprowadzać do tej rywalizacji złych emocji, a co on z tym zrobi, to jego sprawa. Chcę podejść do tego w sposób sportowy i zrobić walkę bez złych emocji, ale czy to się uda? Zobaczymy. Prędzej czy później do ringu na pewno wejdziemy.