Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Już w sobotę w walce wieczoru gali w Legionowie Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) zmierzy się z niezwykle doświadczonym Michaelem Grantem (48-6, 36 KO). Z podwarszawską miejscowością polski pięściarz kojarzy zapewne najbardziej swoją jedyną porażkę w karierze, którą poniósł w lutym 2016 roku z Mike’iem Mollo (21-7-1, 13 KO). Białostoczanin przyznał jednak, że dawno już zapomniał o tamtej przegranej.

Kolejny występ w Legionowie. Nie boisz się, że jakaś klątwa nad tym miejscem ciąży?
Krzysztof Zimnoch: Cieszę się bardzo, że wracam w to miejsce. Jest dość blisko Białegostoku, więc dużo ludzi przyjedzie

Nie dopuszczasz chyba do siebie takiego scenariusza jak wtedy?
Nie, już zapomniałem dawno. Walka rewanżowa z Mike’iem Mollo poszła tak jak trzeba, wygrałem i miałem go na deskach.

Jeżeli chodzi o Michaela Granta scharakteryzuj mi tego zawodnika. Opowiedz na co będzie trzeba uważać, na co będzie trzeba się nastawić.
Jest wysokim zawodnikiem. Na tym aspekcie się koncentrowaliśmy, żeby skrócić dystans, tam zadawać ciosy i umiejętnie potem z niego wyjść. To klucz do sukcesu.

Zwycięstwo?
Tak, zwycięstwo. 

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>