- Byłby to interesujący pojedynek, ale w tym roku na pewno nie dojdzie do tej walki - mówi Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) pytany przez blog "Wokół Ringu" o możliwy pojedynek z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Arturem Szpilką (20-2, 15 KO).

Kiedy w ostatnich dwóch latach "Szpila" starał się podbić amerykańskie ringi i boksował o pas WBC z Deontayem Wilderem, Zimnoch leczył kontuzje barków oraz zanotował pierwszą porażkę na zawodowych ringach. Mimo wszystko, białostoczanin wierzy, że w starciu z pięściarzem z Wieliczki odniósłby zwycięstwo.

- Jest innym pięściarzem, na pewno lepszym, bardziej doświadczonym. Walka wszystko zweryfikuje. Ja po prostu mam na niego sposób - deklaruje Zimnoch.

33-latek po sobotniej wygranej z Mike'm Mollo liczy na mocne walki w najbliższych miesiącach. Zimnoch wierzy, że wciąż może osiągać znaczące sukcesy na zawodowych ringach.

- Muszę stoczyć jeszcze jedna walkę 10-rundową i potem będziemy starać się zorganizować pojedynek o jakiś pas, który pozwoli na to, żeby pojawić się w rankingach. W przyszłą sobotę wracam do Londynu i wracam do rytmu treningowego. Codziennie uczę się czegoś nowego. Wiem, iż pod koniec 2018 roku będę gotowy, żeby zdobyć tytuł mistrza świata. WBC – ten pas mnie interesuje. I wierzę że będzie mój - podsumowuje Zimnoch.