Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

22 października na gali w Wieliczce dojdzie do walki pomiędzy Krzysztofem Zimnochem (18-1-1, 12 KO) i Marcinem Rekowskim (17-3, 14 KO). Zimnoch do tego pojedynku po raz kolejny przygotowuje się w Londynie, chociaż tym razem nad jego formą czuwa nowy trener Richard Williams. Białostoczanin jest zadowolony z tej współpracy i liczy, że zaprezentuje się dużo lepiej niż w dwóch ostatnich występach.

Jak to się stało, że zakończyłeś współpracę z trenerem CJ Husseinem, którego cały czas bardzo chwaliłeś?
Krzysztof Zimnoch: Decyzję podjąłem po tym jak obejrzałem moją ostatnią walkę. To był bardzo słaby występ, co czułem już w ringu, a kiedy zobaczyłem to na wideo, to nie zastanawiałem się nawet sekundy. Wszystko zmierzało w złym kierunku, a ja potrzebowałem zmiany.

Jak zareagował na tę decyzję Hussein, który wydawał się bardzo ambitnym człowiekiem?
Było mu przede wszystkim smutno, ale ja szczerze powiedziałem mu o moich przemyśleniach i przyjął to. Rozstaliśmy się w dobrych relacjach. CJ zapowiedział, że jeśli będę kiedyś potrzebował w czymś pomocy, to mogę się do niego śmiało zwracać. To na pewno nie był zmarnowany okres, bo CJ postawił mnie na nogi i wrzucił mnie w rytm ciężkich treningów, ale musieliśmy się rozstać.

Po tej decyzji zostałeś w Londynie i znalazłeś nowego trenera.
Nie myślałem o tym, żeby wracać do Polski, a szybko porozumiałem się z Richardem Williamsem, który jest zupełnie innym trenerem od Husseina. To trener, który zwraca uwagę na drobne szczegóły techniczne, cały czas je poprawia i bardzo skupia się na mnie. Jest bardzo spokojnym i opanowanym człowiekiem. Dodatkowo zaraża dobrą energią i mam wrażenie, że to był dobry wybór. Potrzebowałem tej zmiany, bo cały czas wierzę w to, że mogę boksować na wysokim poziomie.

Rozpocząłeś już sparingi przed walką z Marcinem Rekowskim?
Tak, już pierwsze sesje zadaniowe mam za sobą. Tym razem na sparingach nie będzie wielkich nazwisk, a jedynie zawodnicy lokalni, którzy pomogą mi się dobrze przygotować. W Londynie nie brakuje chętnych do sparingów i jest z kim pracować. Mam teraz bardzo komfortowe warunki do treningów, ponieważ na salę codziennie dojeżdżam tylko 15 minut. Cały czas tylko jem, śpię i trenuję, co sprawia, że mogę skupić się na pracy i skoncentrować na walce.

Jak trudna będzie dla ciebie walka z Rekowskim?
Ciężko powiedzieć, wszystko okaże się w ringu. To na pewno zawodnik doświadczony, który jest silny i lubi walczyć ofensywnie. Wszyscy znamy atuty Marcina, ale ja bardziej skupiam się na sobie i na tym, co ja muszę zrobić w ringu, żeby wygrać walkę.

To dosyć mocny test jak na pierwszą walkę po zmianie trenera i nieudanej pierwszej połowie roku.
To prawda, ale boks jest taką dyscypliną, że każda walka bez względu na zmiany w narożniku jest trudna. Każde potknięcie utrudnia dojście do celu, a tym są cały czas duże walki o poważne pasy.

Jeśli wygrasz z Rekowskim, to wrócisz do miejsca, w którym byłeś przed walką z Mikem Mollo?
Nie, tam wrócę dopiero po rewanż  z Amerykaninem. Tej walki cały czas bardzo mocno chcę.