Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wczoraj francuskie media podały informację o odwołaniu planowanej na 9 lutego walki Krzysztofa Włodarczyka (47-2-1, 33 KO) z Jeanem-Markiem Mormeckiem (47-2-1, 33 KO). Zapraszamy do wysłuchania komentarza trenera "Diablo" Fiodora Łapina.

http://www.youtube.com/watch?v=lrBct8KojCA

Add a comment

WłodarczykPrawdopodobnie nie dojdzie do skutku planowany na 9 lutego w Gwinei Równikowej pojedynek mistrza świata WBC wagi junior ciężkiej Krzysztofa Włodarczyka (47-2-1, 33 KO) z Jeanem-Markiem Mormeckiem (47-2-1, 33 KO).

Jak informują francuskie media, Mormeck doznał podczas treningu kontuzji lewego ramienia i będzie musiał przez jakiś czas odpocząć od boksu. Przerwa ma potrwać podobno około dwóch miesięcy.

Tymczasem promotor "Diablo" - Andrzej Wasilewski zdradził w rozmowie z ringpolska.pl, że do tej pory nie otrzymał ze strony obozu Mormecka żadnej oficjalnej wiadomości o odwołaniu lutowej walki.

- Sprawa jest o tyle dziwna, że dokładnie wczoraj minął termin, w którym Francuzi mieli przelać na nasze konto pewną sumę pieniędzy za pojedynek, a dziś rano dostaliśmy tylko krótkiego maila o kontuzji. Podejrzewam, że walka faktycznie może się nie odbyć, ale jeśli tak się stanie, to raczej nie z powodu urazu Mormecka tylko dlatego, że organizatorom nie dopiął się budżet - powiedział współwłaściciel grupy KnockOut Promotions.

Add a comment

WłodarczykW poniedziałek rozpocznie sparingi przed zaplanowaną na 9 lutego walką z Jeanem Markiem Mormeckiem (36-5, 22 KO) mistrz świata wagi junior ciężkiej federacji WBC Krzysztof Włodarczyk (47-2-1, 33 KO). Pojedynek rozegrany zostanie w Gwinei Równikowej.

"Diablo" wystartuje sparingowymi potyczkami z Amerykaninem Andresem Taylorem (21-3-2, 8 KO) - niedawnym rywalem Rachima Czakijewa i mieszkającym na stałe w USA Nigeryjczykiem Akinyemi Laleye (12-3, 6 KO). W późniejszym terminie spodziewany jest przylot kolejnych sparingpartnerów.

Add a comment

Krzysztof WłodarczykKrzysztof Włodarczyk (47-2-1, 33 KO) swą najbliższą walkę stoczy w diablo ciekawym kraju - Gwinei Równikowej. Mobutu Sese Seko miał swoją "Rumble in the Jungle" z Muhammadem Alim i Georgem Foremanem, a Teodoro Nguema Obiang na 9 lutego zaprasza Włodarczyka i pochodzącego z Gwadelupy Francuza Jeana Marka Mormecka (36-5, 24 KO). Lepszych bokserów na razie dyktatorowi Gwinei Równikowej nie udało się ściągnąć, bo to już nie te czasy, gdy Don King szukał pieniędzy u satrapów, a władca Zairu zgodził się zorganizować pojedynek.

Ale Nguema Obiang i tak może być zadowolony. Będzie gospodarzem walki transmitowanej do wielu krajów, a obywatele dostaną dzień wolny od pracy - impreza na całego. Przesadnie nie cieszą się tylko bokserzy. Trener Włodarczyka Fiodor Łapin wolałby pojedynek we Francji. Polak nigdy nie boksował w Afryce, Mormeck - jedyny raz osiem lat temu, ale zwyciężyły interesy.

Święto miało być już wcześniej. 20 kwietnia 2012 r. na stadionie w stolicy Malabu o tytuł mistrza świata WBO w wadze średniej mieli walczyć Hassan N'Dam N'Jikam (Francuz pochodzący z Kamerunu) i Ukrainiec Maks Bursak, ale imprezę trzeba było odwołać, bo francuska policja zaczęła tropić majątek rodziny dyktatora. Najbardziej ucierpiał Teodoro Nguema Obiang junior (zwany Teodorinem), syn dyktatora, 41-letni playboy, któremu policja zajęła rezydencję przy Avenue Foch - jednej z najdroższych ulic Paryża - z dyskoteką, spa i widokiem na Łuk Triumfalny.

W garażu stało 11 aut, w tym: bugatti, maserati, porsche carrera i maybach. Sąsiedzi opowiadali, że gdy Teodorin chciał się wybrać na przejażdżkę, kazał szoferowi odpalać cztery silniki, a potem schodził do garażu i wybierał piąty samochód. Nigdy nie było wątpliwości, że przyjeżdża do Francji, bo kilka dni wcześniej pod rezydencję podjeżdżały ciężarówki i dom zaczynał tonąć w kwiatach. A ten luksus kupił za pensję ministra środowiska i leśnictwa, wynoszącą 3200 euro na miesiąc. Kolejne dobra prezydenta Gwinei Równikowej, warte 71 mln dolarów, namierzyli u siebie Amerykanie: odrzutowiec Gulfstream V (38,5 mln), rezydencję w Malibu (30 mln), pamiątki po Michaelu Jacksonie (1,8 mln dolarów).

Magazyn "Forbes" umieszcza prezydenta Obianga na liście najbogatszych głów państw, z majątkiem szacowanym na 600 mln dolarów. Wszystko to dzięki ropie - bogactwie, z którego korzystają nieliczni, głównie rodzina prezydenta i jego współpracownicy. Nie można protestować, bo wolnej prasy w Gwinei Równikowej nie ma, a opozycja dostaje jedno miejsce w parlamencie.

Prezydent Obiang lubi uroczystości, na których może się pokazać i budować prestiż. W styczniu 2012 r. Gwinea Równikowa była współgospodarzem (razem z Gabonem) piłkarskiego Pucharu Narodów Afryki - imprezy, do której reprezentacja tego kraju nigdy się nie zakwalifikowała, bo w Gwinei nie ma ligi piłkarskiej, tamtejsi piłkarze nie grają w najsilniejszych ligach europejskich, co dziś w Afryce jest normą. Ale Gwinea ma ropę i dlatego dostała turniej. Tak samo jak Libia, która miała organizować go w przyszłym roku, jednak ze względu na wojnę domową i obalenie Muammara Kaddafiego rozgrywki odbędą się w RPA.

Za pierwsze w historii zwycięstwo w Pucharze Narodów Afryki (1:0 z Libią) syn dyktatora przyznał męskiej drużynie 1 mln euro premii do podziału. O skandalu mówiły organizacje praw człowieka, bo większość obywateli Gwinei żyje w nędzy. Symbolem sportu w tym kraju nie jest jednak żaden piłkarz, ale Eric "Węgorz" Moussambani. Kto raz widział jego występ na igrzyskach w Sydney, ten nie zapomni nigdy dramatycznej walki z wodą i własną słabością na 100 metrów kraulem. Widzowie śmiali się z niego, bili brawo, stał się maskotką igrzysk. O naborze do reprezentacji olimpijskiej usłyszał w radiu kilka miesięcy przed igrzyskami, właśnie wtedy powstał związek pływacki. Podobno zgłosił się jako jedyny, do basenu pierwszy raz wszedł w hotelu. Mógł sobie tam pływać, jeśli akurat nie było gości. Basen miał długość 20 metrów i jeśli nie było w nim miejsca, to Eric szedł nad rzekę.

Dwanaście lat po tym wydarzeniu coś się jednak zmieniło. Moussambani, na co dzień pracownik - jakżeby inaczej - rafinerii, został trenerem pływackiej reprezentacji i swoich zawodników cztery razy w tygodniu prowadzi na basen 50-metrowy, otwarty w lutym 2012 roku. Na igrzyska do Londynu ich jeszcze nie zabrał, bo brawa za dopłynięcie do mety to już za mało.

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk i jego promotor Andrzej Wasilewski do Gwinei Równikowej pojadą, chyba że Teodor Nguema Obiang się rozmyśli, gdy policja z Francji lub USA zapyta go o kolejnego bugatti lub skarpetki Michela Jacksona wyszywane kryształkami.

Add a comment

Krzysztof WłodarczykW Afryce wcale nie jest łatwo o zwycięstwa. Przekonało się o tym wielu już wybitnych pięściarzy. Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka czeka daleka podróż. 9 lutego w Gwinei Równikowej zmierzy się z Jeanem Markiem Mormeckiem w obronie mistrzostwa świata federacji WBC w kategorii junior ciężkiej. To oznacza, że do Afryki musi się wybrać dużo wcześniej. Przed walką w tak egzotycznym miejscu nie można zlekceważyć żadnego szczegółu. Wszystko jest ważne - jedzenie, picie, spanie, aklimatyzacja do wysokości, temperatury powietrza i wilgotności.nA w Afryce przegrywali najwięksi. Bardzo źle podróż na ten kontynent wspominają takie legendy jak George Foreman czy Lennox Lewis.

Muhammad Ali nie boksował przez długie 3,5 roku. Nie mógł, bo odebrano mu licencję, kiedy odmówił służby wojskowej podczas wojny w Wietnamie. W 1974 roku miał blisko 33 lata i jak najszybciej chciał odzyskać tytuł mistrza świata. Foreman był o siedem lat młodszy. Rywali pokonywał szybko albo bardzo szybko. Nie biegał, nie pracował nad kondycją. Nie musiał, bowiem wszystkich i tak nokautował. Z Alim zmierzyli się w Zairze (dzisiejsze Kongo), na stadionie w Kinszasie. To wydarzenie przeszło do historii jako "Rumble in the Jungle". Wymyślił je promotor Don King. Nie było go stać na zorganizowanie tak wielkiego pojedynku, ale dogadał się z prezydentem Zairu, Mobutu Sese Seko.

Podczas treningów, już w Afryce, Foreman odniósł kontuzję, walkę przesunięto więc o miesiąc. "Big George" wykorzystał ten czas na leczenie, zaś Ali na zwiedzanie okolicy. - Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że zmierzymy się w Afryce, pomyślałem, że wylądujemy w jakimś zacofanym kraju. Kiedy dotarliśmy do Zairu, zobaczyłem nowy stadion z jupiterami. Wtedy ten pomysł zaczął mi się podobać, uwierzyłem, że uda się to wydarzenie zorganizować. Że właśnie w Afryce odzyskam tytuł mistrza świata - wspominał Ali.

Pobyt na tym kontynencie otworzył mu oczy na sprawy pozasportowe. - Widziałem czarnoskórych ludzi, którzy sami rządzili swoim państwem. Widziałem czarnoskórego prezydenta stojącego na czele nowoczesnego kraju. Po treningach siadałem czasami na brzegu rzeki, a tuż nad moją głową latały jumbo jety dowodzone przez czarnoskórych pilotów. Bardzo mi się to podobało, czułem się tam jak w domu. W USA nie czuję się jak w domu. Staram się, a to nie to samo - opowiadał.

Foreman w podróż do Zairu zabrał swojego psa, owczarka niemieckiego o imieniu Doggo. - Widać go na zdjęciach z lotu do Afryki. To starcie było dla mnie nowością. Wcześniej boksowałem w różnych miejscach, ale żadnego z nich nie można było z tym porównać - mówił po latach.

Add a comment

Czytaj więcej...

Krzysztof Włodarczyk9 lutego w Gwinei Równikowej Krzysztof Włodarczyk (47-2-1, 33 KO) zmierzy się z Jeanem Markiem Mormeckiem (36-5, 24 KO)  w obronie pasa mistrza świata federacji WBC. Gospodarzem imprezy będzie prezydent tego kraju. Dziewiąty lutego ma być wielkim dniem sportu w Gwinei Równikowej, zaś mieszkańcy będą mieli wolne od pracy - potwierdził Andrzej Wasilewski, promotor polskiego mistrza świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej.

O dokładnej lokalizacji pojedynku wciąż nie poinformowano. W grę wchodzą dwa miasta: 190-tysięczne Malabo (stolica państwa znajdująca się na wyspie Bioko w Zatoce Gwinejskiej) albo 250-tysięczna Bata, położna na kontynencie i pierwsza pod względem wielkości metropolia Gwinei. Oba miasta w 2012 roku gościły piłkarzy rywalizujących w Pucharze Narodów Afryki. Pojemność stadionu w Malabo wynosi 15 tysięcy, a w Bata - 35 tysięcy.

Według pierwotnych założeń 31-letni Włodarczyk i o dziewięć lat starszy Mormeck mieli bić się o tytuł WBC już 22 grudnia, jednak nie podołano organizacji walki w tym terminie. Sparingi Polaka, między innymi z Amerykaninem Brianem Minto poszły na marne. Ostatnio "Diablo" i jego szkoleniowiec Fiodor Łapin pracowali w Warszawie z myślą o dacie 26 stycznia, ale po raz kolejny musieli zmienić plan treningów. - Wczoraj Krzysiek miał sparować po raz pierwszy po dłuższej przerwie, ale w ostatniej chwili odwołałem przyjazd Łukasza Rusiewicza. W związku z nowym terminem pojedynku z Mormeckiem sparingi rozpoczniemy dopiero za półtora, dwa tygodnie - informuje Łapin.

Dzisiaj trener i jego pięściarz już po raz czwarty - i prawdopodobnie ostatni - mają się udać na obowiązkowe szczepienia przed chorobami, którymi można zakazić się w Afryce. 13 stycznia rozpoczną obóz przygotowawczy w Wiśle. Spodziewany jest przyjazd kolejnych sparingpartnerów z zagranicy.

Więcej w piątkowym "Przeglądzie Sportowym"!

Add a comment

Krzysztof WłodarczykKalle Sauerland, syn Wilfrieda Sauerlanda - właściciela największej niemieckiej stajni bokserskiej Sauerland Event, myśli o organizacji walki pomiędzy mistrzem świata WBC wagi junior ciężkiej Krzysztofem Włodarczykiem (47-2-1, 33 KO) i aktualnym mistrzem Europy Mateuszem Masternakiem (29-0, 21 KO). Sauerland, który od roku promuje "Mastera" ma nadzieję, że uda mu się doprowadzić do tego pojedynku już w przyszłym roku.

- Nie widzę powodu dla którego ta walka nie miałaby dojść do skutku w 2013 roku, to byłby hit dla polskich fanów - mówi Sauerland, potwierdzając przy okazji, że na wiosnę jego grupa chce zorganizować pierwszą galę na polskiej ziemi.

- Na gali doszłoby do walki Adamka z Pulewem, wystąpiłby także Masternak. Przyglądamy się teraz poważnie temu projektowi - opowiada promotor, który nie ukrywa, że woli, aby "Master" próbował odebrać pas Włodarczykowi niż jednemu z jego mistrzów - Niemcowi Marco Huckowi lub Kubańczykowi Yoanowi Pablo Hernandezowi.

Add a comment

WłodarczykZnane są już data i miejsce kolejnej walki jedynego polskiego mistrza świata w boksie - Krzysztofa Włodarczyka (47-2-1, 33 KO). Jak dowiedziała się redakcja ringpolska.pl, popularny "Diablo"z Francuzem Jeanem Markiem Mormeckiem (36-5, 22 KO) zmierzy się 9 lutego podczas gali w Gwinei Równikowej. Dla popularnego "Diablo" będzie to piąta kolejna obrona pasa WBC wagi junior ciężkiej.

- Mormeck jest zawodnikiem ruchliwym, lubi boksować ofensywnie, dobrze balansuje ciałem i z tego balansu bije mocne ciosy - mówi o swoim rywalu Włodarczyk. - Będę musiał podjąć z nim walkę, wejść w wymianę i postarać się go znokautować, wolę skończyć ten pojedynek przed czasem.

40-letni Mormeck, który wcześniej był mistrzem świata federacji WBA i WBC, ostatnio próbował odnieść sukces w kategorii ciężkiej. W marcu tego roku stanął do walki o tytułu WBA, WBO i IBF z Władimirem Kliczką, jednak został znokautowany w czwartej rundzie.

- Nie oceniałbym Mormecka po walce z Kliczką, bo gdyby tak na to spojrzeć, to okazałoby się, że cała dzisiejsza waga ciężka do niczego się nie nadaje - zaznacza trener Włodarczyka - Fiodor Łapin i dodaje. - Francuz to zawodnik bardzo silny fizycznie i w tym elemencie będzie bardzo groźny, zawsze imponował także żelazną kondycją. Dobra obrona i wielka siła - to duże atuty Mormecka.

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk mistrzowski pas WBC kategorii junior ciężkiej wywalczył w maju 2010 roku, pokonując Giacobbe Fragomeniego. Zdobytego trofeum bronił czterokrotnie, w pojedynkach z Jasonem Robinsonem, Francisco Palaciosem (dwukrotnie) i Danny Greenem.

Add a comment

WłodarczykDwóch polskich pięściarzy znalazło się w podsumowujących rok 2012 rankingach cenionego bokserskiego eksperta - Dana Rafaela.

W kategorii junior ciężkiej na trzeciej pozycji, za Marco Huckiem i Yoanem Pablo Hernandezem, sklasyfikowany został mistrz świata federacji WBC Krzysztof Włodarczyk (47-2-1, 33 KO).

W wadze ciężkiej dwa oczka niżej Rafael umieścił Tomasza Adamka (48-2, 29 KO), który w opinii amerykańskiego dziennikarza nie zasłużył na wygraną ze Stevem Cunninghamem. Adamka w rankingu królewskiej dywizji wyprzedają: bracia Kliczko, Aleksander Powietkin i Chris Arreola.

Rankingi wag ciężkiej i junior ciężkiej Dana Rafaela >>

Add a comment

Czytaj więcej...

Adamek CunninghamPański typ na sobotnią walkę rewanżową Tomasza Adamka ze Steve'em Cunninghamem? Tym razem panowie spotkają się w wadze ciężkiej.
Krzysztof Włodarczyk:
Adamek wygra przed czasem. Myślę, że ich pojedynek potrwa najwyżej do ósmej rundy. Jeśli Amerykanin dotrwa do tego czasu, to będzie jego sukces.

Pan zna Cunninghama bardzo dobrze. Walczyliście dwa razy.
Krzysztof Włodarczyk:
Darzę go jakimś tam sentymentem, bo zmierzyliśmy się dwa razy. O nic nie mam do niego pretensji, bo między nami był tylko sport. Kibicuję jednak Tomkowi, który jest w ringu znacznie bardziej precyzyjny. Myślę, że walka nie potrwa pełnego dystansu. Amerykanin jest już trochę „naruszony". Poza tym, Adamek ma już doświadczenie w wadze ciężkiej. To wszystko złoży się na jeden wynik – jego pewne zwycięstwo.

Mówi się, że Cunningham ma już najlepsze lata za sobą, że to już nie ten sam bokser, którego pamiętamy z walk z panem, Marco Huckiem, a nawet z pierwszego pojedynku z Adamkiem.
Krzysztof Włodarczyk:
Ja też tak myślę. Dwie bitwy z Yoanem Pablo Hernandezem pokazały to bardzo dokładnie. Obie kosztowały go mnóstwo zdrowia. Z drugiej strony, zestawmy to z postawą Adamka w wadze ciężkiej. On już się „przyjął" w tej prestiżowej kategorii. Generalnie nie ma co dyskutować – kiedyś Cunningham był lepszy. Bądźmy więc realistami... To musi być widoczne w tej walce. Z drugiej strony, widziałem Amerykanina i fizycznie prezentuje się bardzo dobrze. Więcej mięśni i szersze barki, to jednak za mało, aby pokonać naszego rodaka.

Jakie atuty ma Cunningham?
Krzysztof Włodarczyk:
Na pewno długie „łapy" oraz ruchliwość. Dynamikę przynajmniej kiedyś miał, bo co nastąpi teraz – nie wiadomo. Przyjął sporo mocnych ciosów, co zostawia ślad w psychice boksera.

Jak się z nim walczy?
Krzysztof Włodarczyk:
Niewygodnie i nieprzyjemnie. Kiedy myślę o tych naszych walkach, to pamiętam, że zadawał mnóstwo ciosów. Ten jego lewy nie był jakoś bardzo mocny, ale cały czas „grał" na nosie, więc trudno było się skoncentrować. On umie też wyprowadzać ciosy w klinczu. Nie robi szału jednym uderzeniem, lecz kumulacją. Było to widać w starciu Huckiem, który ostatecznie spłynął przy linach. A ja? Nie wchodziłem w jego akcje, czekałem i – jak to mówi mój trener Fiodor Łapin – próbowałem urwać mu głowę zamiast boksować. Popełniłem sporo błędów nie tylko w trakcie tamtych pojedynków, lecz także podczas przygotowań. Do dziś uważam, że pierwsze starcie wygrałem, ale przed drugim nie przeanalizowałem pojedynku w taki sposób, jak powinienem. Przed rewanżem, w trakcie sparingów, moi rywale padali jak muchy. Myślałem sobie, że z Cunninghamem też tak się stanie, że pójdzie prosto i łatwo. Walnę go, trafię  i koniec, dziękuję. Tymczasem było zupełnie inaczej. Dzisiaj myślę, że trochę go zlekceważyłem. Add a comment

Czytaj więcej...