Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

WawrzykNie­ba­wem minie pół roku od walki An­drze­ja Waw­rzy­ka (27-1, 13 KO) z Alek­san­drem Po­wiet­ki­nem. Pol­ski pię­ściarz grupy Ulrich Knoc­kO­ut Pro­mo­tions prze­grał w Mo­skwie przez no­kaut w trze­ciej run­dzie. Staw­ką po­je­dyn­ku był pas mi­strza świa­ta wagi cięż­kiej. Po tym star­ciu, po­cho­dzą­cy z Kra­ko­wa Waw­rzyk, znik­nął na dłuż­szy czas. Prze­sta­no o nim pisać, a on w tym cza­sie za­czął wdra­żać swój plan.

- Po po­raż­ce z Alek­san­drem Po­wiet­ki­nem cho­wał się pan tro­chę przed me­dia­mi. Po­trzeb­ny był panu taki czas na prze­my­śle­nie sobie wszyst­kie­go?
Nie chcia­łem po tej walce od­po­wia­dać na py­ta­nia dzie­sią­tek dzien­ni­ka­rzy: co się stało? czemu prze­gra­łem? To są zbęd­ne py­ta­nia, bo prze­cież każdy wi­dział, jak ta walka wy­glą­da­ła. Po pro­stu tego dnia byłem znacz­nie go­rzej dys­po­no­wa­ny od ry­wa­la. Teraz nie ma już co wra­cać do tej walki, tylko trze­ba wy­cią­gnąć wnio­ski i zmie­nić coś w swoim życiu. Mia­łem wal­czyć jesz­cze w tym roku, ale wy­co­fa­łem się, bo chcę zmie­nić coś w swoim stylu bok­so­wa­nia. Ten pro­ces pew­nie tro­chę po­trwa.

- To zna­czy, że zo­ba­czy­my zu­peł­nie in­ne­go An­drze­ja Waw­rzy­ka?
Chciał­bym. Na razie bar­dzo dużo tre­nu­ję na si­łow­ni. Przy­bra­łem tro­chę na wadze. Teraz ważę takie 112-113 kg. Nie za­la­łem się beb­zo­nem, a nawet po­wie­dział­bym, że brzuch spadł i teraz wy­glą­dam dużo le­piej. Oczy­wi­ście nie za­po­mi­nam o ty­po­wym bok­ser­skim tre­nin­gu. Mocno pra­cu­ję nad tech­ni­ką. Sta­ram się wdro­żyć te zmia­ny, które sobie za­ło­ży­łem. Chcę mocno wejść w przy­szły rok. Chcę, by zmia­ny, jakie wpro­wa­dzam, były wi­docz­ne w moim stylu walki, bo je­że­li nie, to nic z tego nie bę­dzie.

- Co szcze­gól­nie chciał­by pan po­pra­wić?
Przede wszyst­kim moje ciosy muszą być no­kau­tu­ją­ce. To jest waga cięż­ka. Tu nie ma miej­sce na za­ba­wę i punk­to­wa­nie. Tu trze­ba po­wa­lać ry­wa­li na deski. Tylko taki styl po­do­ba się ki­bi­com.

- Zda­rza się panu cza­sem obej­rzeć tę walkę z Po­wiet­ki­nem?
Wi­dzia­łem ją raz i to wy­star­czy. Nie ma po pro­stu co oglą­dać. To nie jest walka, z któ­rej można wy­cią­gnąć wiele wnio­sków.

- Od walki z Ro­sja­ni­nem minie nie­ba­wem pół roku. Czy gdyby miał pan po­now­nie wy­bie­rać, to jesz­cze raz zde­cy­do­wał­by się na tę walkę?
Oczy­wi­ście. Tak, jak wtedy pod­ją­łem się tej walki, tak samo zro­bił­bym i dzi­siaj. To była dla mnie wiel­ka szan­sa. Na­praw­dę wie­rzy­łem w sie­bie i swoje moż­li­wo­ści. Ani przez mo­ment nie mia­łem chwi­li zwąt­pie­nia. Tym bar­dziej, że mia­łem na­praw­dę zna­ko­mi­te przy­go­to­wa­nia. Naj­wy­raź­niej jed­nak nie doj­rza­łem jesz­cze do ta­kiej walki, co zresz­tą było widać w ringu.

- Na pana przy­kła­dzie widać zatem, że w wadze cięż­kiej po­trzeb­ne są lata do­świad­cze­nia.
Do­kład­nie. Nie­mal wszy­scy czo­ło­wi pię­ścia­rze wagi cięż­kiej w swój naj­lep­szy okres ka­rie­ry wcho­dzą do­pie­ro koło "trzy­dziest­ki". Mam zatem jesz­cze tro­chę czasu.

- Jakie są zatem pana plany na naj­bliż­szy rok?
Chcę, żeby to był dla mnie fajny rok. Nie będę się rzu­cał na walkę na dłu­gim dy­stan­sie. Chcę roz­po­cząć od dwóch sze­ścio­run­do­wych walk i w ich trak­cie prze­te­sto­wać to nad czym pra­cu­ję na tre­nin­gach. Naj­praw­do­po­dob­niej do ringu wrócę w stycz­niu. Na pewno będę też szu­kał ko­lej­nych wy­zwań. Myślę, że w przy­szłym roku sto­czę co naj­mniej czte­ry walki.

- Po­czuł już pan ten smak walki o mi­strzo­stwo świa­ta. W ja­kiej per­spek­ty­wie cza­so­wej chciał­by pan znowu spró­bo­wać ta­kie­go wy­zwa­nia?
Na razie nie myślę o żad­nych pa­sach. Za dużo zmian za­cho­dzi teraz w moim stylu bok­so­wa­nia, bym teraz skła­dał takie de­kla­ra­cje. Za­ło­ży­łem sobie, że to nie bę­dzie szyb­ka zmia­na. Chcę po­wo­li wcho­dzić w ten nowy dla sie­bie styl bok­so­wa­nia.