Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Walka Andrzeja Wawrzyka z Denisem Bachtowem w wadze ciężkiej podczas gali boksu Wojak Boxing Night dostarczyła wielu emocji. Polak dwukrotnie otrzymał silne ciosy, po których był wyraźnie zamroczony. Na szczęście jednak Wawrzyk wygrał ten pojedynek jednogłośnie na punkty.

Pozostał pan niepokonany na zawodowym ringu, ale w pierwszej rundzie blisko było pierwszej porażki w karierze.
Cios leciał bardzo, bardzo długo, ale do tego był bardzo mocny. Nie wiem, dlaczego chciałem zobaczyć, czy wytrzymam ten cios. Nie wytrzymałem. Zobaczyłem z bliska deski ringu.

Uratował pana gong?
Pewnie gdyby do końca rundy była jeszcze minuta-dwie, to mógłbym zaliczyć kolejne ciosy, a to ciężko byłoby przetrwać.

A co powiedział trener w przerwie pomiędzy rundami po tym liczeniu?
Powiedział, żebym zaczął robić to nad czym cały czas pracowaliśmy. Miałem się nie napalać i boksować lewym.

Bachtow był innym zawodnikiem niż na sparingach, bo przecież zdarzało się wam razem trenować?
Na sparingach też się rzucał do ataku, ale tam walczymy w kasku i w dużych rękawicach. I te ciosy nie są tak odczuwalne.

Czy kontuzjowane kolano przeszkadzało w walce?
Nie. Nie czułem bólu. Bardziej martwię się to opadającą lewą ręką. Dlatego teraz robię sobie długą przerwę, bo muszę poddać się operacji lewego barku i lewego kolana.

Można powiedzieć, że ta walka zrobiła z Andrzeja Wawrzyka mężczyznę?
Zobaczymy w kolejnych walkach. Na pewno bardzo się cieszę, że mogłem powalczyć z solidnym zawodnikiem. Dostałem dwa ciężkie ciosy, ale przetrzymałem je. Teraz z pewnością czuję się mocniejszy.