Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Często do ciebie dzwonią dziennikarze?
Maciej Miszkiń - były pięściarz, komentator gal bokserskich: Czasami.
 
Częściej niż wtedy, gdy byłeś aktywnym sportowcem?
Wydaje mi się, że nie ma różnicy.
 
Trochę mnie to zdziwiło, ale od kiedy zakończyłeś karierę, ludzie częściej wpisują w wyszukiwarce hasło „Maciej Miszkiń”. Z czego to wynika?
Wiesz co, ludzi zawsze interesuje, gdy coś się dzieje. Mało pięściarzy kończy z boksem wiedząc, kiedy jest odpowiedni moment, by powiedzieć sobie „stop”. Zazwyczaj zakończenie kariery jest spowodowane słabszą postawą w ringu i wieloma porażkami. U mnie forma była, wygrane pojedynki również, zdrowie nie szwankowało, a mimo wszystko postanowiłem zakończyć karierę. Kibice lubią, gdy coś wyłamuje się ponad schemat i idzie nieco inną drogą. To tłumaczy, skąd te zainteresowanie.
 
Jest w Polsce pięściarz, którzy ma większą wiedzę o boksie niż Ty?
Są pięściarze, którzy interesują się boksem. Taki był właśnie Dawid Kostecki. Artur Szpilka też bardzo lubi boks, dużo czyta, ogląda. Widać, że się tym jara. Diablo na przykład interesuje się boksem mniej i po prostu wykonuje swoją robotę. Czy ja mam największą wiedzę na temat boksu? Trudno jest mi oceniać samego siebie, niech robią to inni. Skoro zatrudniła mnie jednak poważna stacja telewizyjna, to widocznie spełniam standardy.
 
Telewizja była planem na życie po zakończeniu kariery?
Telewizja pojawiła się w momencie, gdy jeszcze boksowałem. Równolegle robiłem i jedno i drugie. Nie kolidowało to ze sobą, bo gale zazwyczaj odbywają się w weekendy, więc mogłem spokojnie trenować. Do tego praca w mediach pomogła mi również promować własną osobę. Jakby to dziwnie nie zabrzmiało, to jest to bardzo ważne. Pięściarze są produktem medialnym, więc popularność bardzo pomaga.
 
Często spotykasz się z opinią swoich kolegów, że zbyt mało osiągnąłeś, by oceniać innych pięściarzy?
Nie wiem, nie dochodzą do mnie takie słuchy, choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy pewnie tak gadają. Czy Janusz Pindera albo Roman Kołtoń byli wybitni w tym, o czym dyskutują? No nie. Nie trzeba być wybitnym pięściarzem, żeby móc wypowiadać się o boksie. Z drugiej strony – nawet najlepsi popełniają błędy. Gdy dojdziesz do pewnego poziomu w boksie, swoje przewalczysz, naoglądasz się różnych pojedynków i poznasz tę branżę, to nie musisz być najlepszym na świecie, by móc stwierdzić czy Głowacki robi to dobrze, a Szpilka tamto źle. Oglądałem ostatni pojedynek Krzyśka Głowackiego w Gdańsku i widziałem, że popełniał błędy. Mi do zdobycia pasa czempiona brakowało bardzo, bardzo dużo, ale nawet gdybym go zdobył to tych błędów również bym się nie wystrzegał. A mówienie, że Miszkiń nie może oceniać i krytykować błędów, które w ringu popełnia Adamek, jest nonsensem.