Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Byli mistrzowie Europy wagi ciężkiej Albert Sosnowski i Przemysław Saleta będą obok Andrzeja Kostyry oraz Janusza Pindery gośćmi Mateusza Borka w dzisiejszym magazynie sportów walki "Puncher". Premierowa emisja programu o godz. 20.00 w Polsacie Sport News.

Tematem rozmów w "Puncherze" będzie sobotnia gala Polsat Boxing Night w Krakowie, podczas której Sosnowski będzie pełnił rolę komentatora, a Saleta ma być nieoficjalnym sędzią telewizyjnym podczas relacji Pay-Per-View. 

Add a comment

Za nami udana gala grupy Fight Events w Żyrardowie. Norbert Dąbrowski nie przekonał, Andrzej Sołdra wydaje się skończony, a Albert Sosnowski godnie się pożegnał.

Norbert "Noras" Dąbrowski (18-4-1, 7 KO) miał tą walką wejść w nowy etap swojej kariery, która z nowym menadżerem nabierała rumieńców. Przeciwnik Jordan Kuliński z rekordem 1-0, 1 KO wydawał się doskonałym rywalem na płynne przejście do dużych walk i ciekawych propozycji na rynku europejskim. Dla mnie Dąbrowski nieznacznie wygrał, ale sędziowie orzekli remis. Wynik wydaje się być kontrowersyjny, jeśli jednak wsłuchać się w wiele opinii to właśnie większość wskazuje na remis jako sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Słychać też rozczarowanie kibiców, którzy być może nie zagłębili się w amatorską karierę Kulińskiego i jego duże możliwości. Twierdzą, że Dąbrowski, który nie potrafi wygrać z początkującym zawodowcem, z takim boksem nić już nie osiągnie w profesjonalnym boksie.

Przed nami prawdopodobnie rewanż - ostatnia szansa Norberta Dąbrowskiego na skok w czasoprzestrzeń boksu zawodowego. A łatwo nie będzie. Bo jeśli Jordan Kuliński poprawi kondycję, której wystarczyło mu na 3 rundy, to popularnego "Norasa" czeka o wiele trudniejszy bój niż w Żyrardowie.

Bolesną weryfikacją dla Andrzeja Sołdry (12-3-1, 5 KO) była przegrana na punkty walka z Tomaszem Gargulą (18-1-1, 5 KO). Okazało się, że czar wygranej walki z Dawidem Kosteckim prysł i nie można dłużej na nim podpierać swojej kariery. "Młody Sołdra przegrał ze starym anemikiem Gargulą" - pisali złośliwi "hejterzy" w internecie. Coś w tym jest, bo gorszego scenariusza podopieczny Piotra Wilczewskiego chyba nie mógł przewidzieć. A i sam trener po tym pojedynku w środowisku bokserskim zbiera coraz większe cięgi, bo odnotowuje kolejną porażkę swojego zawodnika w kluczowej walce. Co dalej? Trudno powiedzieć. Szczególnie że poprzednia porażka Sołdry i ta z Gargulą, z którym miał łatwo wygrać, układają się w niedającą nadziei smutną całość. Ciekawym zjawiskiem na gali było natomiast zainteresowanie Tomaszem Gargulą w kuluarach. Dzieci wręcz lgnęły do niego po zejściu z ringu. Widać, że ta historia powrotu nawróconego byłego więźnia i handlarza narkotyków może nie wzruszała Maciej Miszkinia, ale bardzo dobrze sprzedała się wśród kibiców.

W końcu pojedynek wieczoru Albert Sosnowski (47-7-2, 30 KO) - Andras Csomor (14-10-1, 12 KO). Był tym czego oczekiwali kibice. To, że boksersko nie stał na najwyższym poziomie nie ma znaczenia. Rywal leżał parę razy, przegrał przez TKO, Albert odebrał należną mu chwałę i szacunek od kibiców oraz pożegnał się mile w swoim stylu z fanami pięściarstwa. Ogłosił również, że zakończył definitywnie karierę i zapowiedział, że dalej będzie komentował boks oraz prowadził treningi.

Warto wspomnieć także o wygranej na punkty walce Przemysława Runowskiego (11-0, 2 KO), który stoczył zażarty bój z Carelem Sandonem (19-2, 2 KO) z Kongo. Czarnoskóry zawodnik okazał się silnym i zdeterminowanym bokserem, który usiłował znokautować Polaka zasypując go gradem ciosów. Dobre uniki oraz praca nóg pozwoliła Runowskiemu tego uniknąć choć rywal urwał mu co najmniej jedną rundę. Teamowi Runowskiego należy się pochwała za matchmaking tego pojedynku i dobór właściwego boksera, którego rekord początkowo mógł się wydawać napompowany, ale ostatecznie odzwierciedlał to co działo się na ringu w Żyrardowie.

Na koniec słowa uznania dla grupy Fight Events. Ciekawe walki, dobrze dobrani rywale, a także konfrontacja kilku grup promotorskich były gwarantem emocji i nieprzewidywalnych rozstrzygnięć.

Ringblog.pl: Blog o boksie zawodowym >>

Add a comment

W pojedynku wieczoru gali Friday Boxing Night z Żyrardowie były mistrz Europy wagi ciężkiej Albert Sosnowski (49-7-2, 30 KO) pokonał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie Andrasa Csomora (14-10-2, 12 KO). Po walce "Dragon" ogłosił koniec trwającej ponad 17 lata zawodowej kariery.

Add a comment

Były mistrz Europy wagi ciężkiej Albert Sosnowski (49-7-2, 30 KO) pokonał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie Andrasa Csomora (14-10-2, 12 KO) w walce wieczoru gali grupy Fight Events w Żyrardowie.

Pięściarze nie tracili czasu na wzajemne badanie się i od pierwszego gongu przystąpili do bombardowania. Sosnowski trafiał prawym prostym, ale Csomor groźnie kontrował lewym sierpowym. Walka toczyła się w półdystansie, a żaden z zawodników nie chciał dać za wygraną.

W drugiej rundzie Sosnowski w końcu przełamał Węgra i posłał go na deski po celnym ciosie z prawej ręki. Csomor nie dał się wyliczyć, ale "Dragon" nie odpuszczał. Po kilku kolejnych atakach i celnych ciosach prawą rękawicą Węgier ponownie znalazł się na deskach. Tym razem nie został dopuszczony do dalszej rywalizacji.

Add a comment

Dziś w Żyrardowie odbędzie się gala grupy Fight Events, której główną atrakcją będzie walka byłego mistrza Europy wagi ciężkiej Alberta Sosnowskiego (48-7-2, 29 KO) z Andrasem Csomorem (14-9-1, 12 KO). Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z organizatorem imprezy Marcinem Piwkiem.

Add a comment

Zaplanowana na osiem rund walka Alberta Sosnowskiego (48-7-2, 29 KO) z Węgrem Andrasem Csomorem (14-9-1, 12 KO) w wadze ciężkiej będzie największym, ale nie jedynym interesującym wydarzeniem gali bokserskiej w Żyrardowie. Transmisja w Polsacie Sport, w piątek 18 marca od godziny 20.00.

- Postanowiłem, że zakończę karierę zwycięstwem. Akurat nadarzyła się okazja, żeby po tak długiej przerwie pożegnać się fajnie z kibicami. Na ten moment jest to moja ostatnia walka i prawdopodobnie nic się w tej kwestii nie zmieni. Dałem się namówić - powiedział Albert Sosnowski w studiu Magazynu Puncher. 37-letni Dragon wraca na ring po blisko dwuletniej przerwie. Poprzednią walkę stoczył w maju 2014 roku w Lublinie. Zmierzył się wówczas z Marcinem Rekowskim i przegrał to starcie przez nokaut w siódmej rundzie.

Niezwykle interesująco zapowiada się również pojedynek w wadze super średniej w którym Andrzej Sołdra (12-2-1, 5 KO) zmierzy się z Tomaszem Gargulą (17-1-1, 5 KO). W innych walkach zobaczymy m.in. konfrontację Tomasza Piątka (0-0-1) z doświadczonym Łukaszem Janikiem (16-18-1, 9 KO) - waga umowna - 70kg; starcie Jordana Kulińskiego (1-0, 1 KO) z Norbertem Dąbrowskim (18-4, 7 KO) w wadze półciężkiej; w wadze super średniej Daniel Bociański (4-0,1 KO) zmierzy się z Łotyszem Vitalijsem Parsinsem (4-6, 4 KO); Przemysław Runowski (10-0, 2 KO) stoczy ośmiorundową walkę z Włochem Carelem Sandonem (19-1, 6KO).

Add a comment

Kamil Wolnicki: Ile razy słyszał pan już pytanie o sens ponownego wchodzenia do ringu?
Albert Sosnowski: Chcę zakończyć karierę zwycięstwem. Polski rynek jest mały, ale powstaje nowa grupa Marcina Piwka, który się do mnie zgłosił i spytał, czy nie pomógłbym mu. Znamy się od lat, zgodziłem się. Rywal wydaje się być w moim zasięgu, a chciałbym się pożegnać z kibicami.

To naprawdę będzie ostatnia walka?
Zobaczymy jak to będzie wyglądało w ringu, przekonam się, czy stać mnie, aby jeszcze się męczyć. A jeśli tak i pojawi się dobra oferta walki podczas fajnej gali, mógłbym się skusić. Sądzę jednak, że raczej mój ostatni raz odbędzie się w piątek.

Większość pięściarzy tak mówi, a później i tak wracają.
Wracają, bo brakuje adrenaliny albo mają problemy finansowe. Trudno skończyć z czymś, co się robi całe życie. Czasem kończy się smutno, jak w przypadku Roya Jonesa Juniora. Był czas, gdy nikt nie mógł z nim wygrać, a dzisiaj... wiadomo, rozmienił się na drobne. Szuka pieniędzy, co nie wychodzi mu na dobre. Jeśli jednak nie zainwestujesz dobrze tego, co zarobisz, a wiesz, że masz możliwość zarobku w ringu, wracasz. Wiadomo, że za walkę dostanie się więcej niż za zwykłą pracę. Wtedy ludzie podejmują decyzję o powrocie.

Kończy pan karierę z pełnym kontem?
Nie do końca. Trochę nieumiejętnie dysponowałem tym, co zarobiłem. Było tego sporo, ale zabrakło mi smykałki do biznesowych decyzji. Jednak nie głoduję i nie będę, radzę sobie.

Wycisnął pan ze swojej kariery wszystko, co się dało?
Nie, stać mnie było na więcej. Brakowało mi przede wszystkim odpowiedniej opieki trenerskiej. Gdybym miał takie warunki, jak choćby dzisiaj tworzy się pięściarzom grupy Sferis KnockOut Promotions, czyli odpowiedni sztab i pieniądze na dobrych sparingpartnerów, wszystko mogłyby się potoczyć jeszcze lepiej. Tymczasem byłem samoukiem. Wygrywałem chęcią do walki i determinacją, ale wiem, że mogłem osiągnąć więcej. Z drugiej strony, jestem zadowolony. Gdy zaczynałem, nie sądziłem, że dojdę tak wysoko. Nie mam za sobą kariery amatorskiej, a od początku występowałem bardzo często. Do tego głównie za granicą. Jeździłem po całym świecie, czasem bez trenera. O kimś od przygotowania fizycznego czy sztabie lekarskim nawet nie wspominam. A jednak sporo osiągnąłem.

Proszę się nie gniewać, ale w pana boksie zawsze było więcej serca niż umiejętności.
A o co miałbym się gniewać? Przecież to prawda, więc taka opinia mnie nie krzywdzi. Nie byłem wirtuozem czy kimś, kto za dużo myśli i ustawia walki taktycznie. Nie było umiejętności, bo nie miał kto mnie uczyć. Wchodziłem do ringu, żeby rzucać się na rywali i ich łamać. Dzięki temu wygrywałem. Byłem zdeterminowany i nie dopuszczałem myśli o porażce. Jeśli jednak serce nie idzie w parze z umiejętnościami, nie da się wygrywać na pewnym poziomie.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>

Add a comment