- Z pewnością ten rok jest ostatni, w którym będę zawodowo boksował - zdradza w rozmowie z "Polska The Times" były mistrz Europy wagi ciężkiej Albert Sosnowski (49-8-2, 39 KO).

We wtorek 7 marca obchodził Pan 38. urodziny. Jak już mówiliśmy o rzece, to gdzie się Pan przy niej umieści?
Albrert Sosnowski: W głowie coś sobie przygotowuje, ale nie do końca wiem, czy to wszystko się uda. Marzy mi się zakończenie kariery zwycięstwem. Chcę zawalczyć w Polsce, by podziękować kibicom, promotorom, telewizji. Z drugiej strony, chodzi mi po głowie walka za granicą. Zobaczymy. Z pewnością ten rok jest ostatni, w którym będę zawodowo boksował. Po przygotowaniach do walki z Andrzejem Wawrzykiem wiem już, że ciężej je znoszę, a nie oszukujmy się, z każdym rokiem będzie gorzej.

Pojawiły się plotki, że miałby Pan walczyć z Marcinem Najmanem.
Odpada. To w ogóle nie miałoby wartości sportowej. Rozstrzelałbym go. Zresztą jego nazwisko w moim rekordzie byłoby ujmą. Moja kariera była na tyle fajna, że szkoda mi ją psuć jego osobą. Poza tym on nie zasłużył na walkę ze mną pod żadnym względem. Wolę dać szansę komuś innemu. Niech się bawi w menedżerkę i mieszane sztuki walki.

Martwi Pana sytuacja Artura Szpilki, który nie może doczekać się powrotu na ring?
Artur podpisał lukratywny kontrakt z Alem Haymonem. Sam też się ceni jako zawodnik. W walce z Deontayem Wilderem dobrze wypadł, choć przegrał po ciężkim nokaucie. Po takim czasie trzeba odpocząć, ale ten odpoczynek trwa już dosyć długo. Mimo to nie zamierza schodzić poniżej pewnego poziomu finansowego i to jest największe wyzwanie dla polskich promotorów. Muszą znaleźć takie pieniądze, które Artura by satysfakcjonowały, i to w walce „o pietruszkę”. Dlatego to tyle trwa. Formę trzyma, ale jednak czas działa na jego niekorzyść i ktoś będzie musiał ustąpić. Myślę, że w kwietniu zawalczy, pytanie: z kim?

Pełna treść artykułu na Polskatimes.pl >>