- Na tyle kontuzji, można powiedzieć, że jestem zadowolony - powiedział były mistrz świata wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (28-1, 18 KO) po wczorajszej wygranej z Włochem Leonardo Bruzzese na gali w Rydze. To było drugie tegoroczne zwycięstwo pięściarza z Wałcza.

Jak twoja ręka? Słychać było w trakcie walki, że narzekałeś na ból dłoni.
Krzysztof Głowacki: Lewą dłoń mam rozbitą, torebkę stawową miałem tam już rozlaną przed walką. W prawej ręce z kolei na pięć tygodni przed walką łokieć pękł mi w dwóch miejscach. Odpuściliśmy wtedy całkowicie treningi na dwa tygodnie. Na trzy tygodnie przed walką rozpocząłem sparingi, a na tych sparingach uderzałem tylko lewą ręką.

To wtedy lewa dłoń uległa kontuzji?
Tak, miałem bardzo odpornych chłopaków ze wschodu Europy na sparingach. Biłem tylko lewą ręką i w końcu ją rozbiłem. Na walce było ciężko, bo już po pierwszym ciosie wiedziałem, że każdy zadany cios będzie wiązał się z niesamowitym bólem. Ręka jest spuchnięta, teraz trzeba będzie ją wyleczyć.

Co oznacza, że łokieć pękł w dwóch miejscach? Kości były połamane?
Tak. To stało się podczas obozu w Zakopanem. Łokieć jednak nie bolał mnie w trakcie walki, zajął się nim wtedy doktor Robert Śmigielski. Przez pięć tygodni wszystko się zrosło i po kontuzji nie było śladu. Gorzej jest z lewą dłonią, która jest cała sina i spuchnięta. Lewą ręką tak naprawdę nie mogłem wczoraj mocno bić.

Czeka cię długa przerwa?
Myślę, że niedługo. Torebka szybko się zagoi, jeśli nią nie będę bił. Teraz cały czas nią uderzałem, biłem lżej, ale jednak nie mogła się zagoić. Myślę, że po miesiącu wszystko już powinno być dobrze.

To nie był twój najlepszy występ, ale biorąc pod uwagę wszystkie kontuzje, to jesteś z siebie zadowolony?
Na tyle kontuzji w trakcie przygotowań, to mogę nawet powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony.

Nie wiedząc o tych urazach, twojej formy nie można było oceniać jako dobrej.
Formy to w ogóle nie miałem. Przecież na pięć tygodni przed walką musiałem zrobić sobie dwa tygodnie odpoczynku, więc odpuściliśmy wszystkie najdłuższe sparingi i najcięższy okres przygotowań. Najbardziej w trakcie walki przeszkadzała mi dłoń. Nie mogłem bić seriami, bo ból był tak duży, że po jednym zadanym ciosie musiałem chwilę odpocząć. Mimo wszystko, wygrana cieszy.

Kontuzje chyba sprawiły ci więcej problemów niż przeciwnik.
Można tak powiedzieć, bo przeciwnik nie sprawił mi żadnych problemów. Dostał cios w pierwszej rundzie i od razu się zamknął. Trochę na moje szczęście, bo z lepszym rywalem byłoby trudniej, wtedy trzeba byłoby bić seriami i miałbym problem.

Oglądałeś walkę wieczoru w Rydze, czyli pojedynek Marisia Briedisa z Mikem Perezem?
Tak, nie była to jakaś rewelacyjna walka. Dużo klinczu, dużo przepychanek. Myślę, że jakbym był w normalnej formie, to bym wszedł i wygrał z jednym i drugim.

Kto jest faworytem w walce Briedisa z Oleksandrem Usykiem?
Faworytem jest dla mnie Usyk, chociaż wiadomo, że to jest boks na najwyższym poziomie i jeden cios może wiele zmienić. Ale faworytem jest dla mnie Usyk.