Gołota SaletaMają po 45 lat, gdyby nie tatuaże, od tyłu byliby nie do rozpoznania - tak samo wielcy i ciężcy, żeby nie powiedzieć: ociężali. Są jak awers i rewers, tylko nie wiadomo, kto orzeł, kto reszka.

Byłem przy ringu na samym początku ich trudnej przygody z dorosłym boksem. Rwałem włosy z głowy, wyrzekając i złorzecząc na głos. W 1995 roku Przemysław Saleta (43-8, 21 KO) leżał na deskach po pierwszej poważnej akcji Żeljko Mavrovicia. Rok później Andrzej Gołota (41-7-1, 33 KO) najpierw został zdyskwalifikowany w pojedynku z Riddickiem Bowe'em, następnie dostał cios telefonem w czerep od jakiegoś czarnego brata, który niewypowiedzianym cudem znalazł się w ringu tuż obok niego.

Niepowodzenia im nie przeszkodziły. Zrobili kariery i stali się bohaterami. A teraz chcą powiedzieć w Polsacie: żegnamy się, to koniec. Polsat robi do nas oko, Saleta i Gołota robią do nas oko, bierzemy więc walkę taką, jaka jest, pół żartem, pół serio.

Niby tacy sami...

Andrzej Gołota: Wzrost słuszny - 193 cm. Duuuuża waga. W ostatniej walce - z Adamkiem w 2009 roku - 116,3 kg. Teraz może być mniej. Wtedy tuż przed ważeniem zjadł pięciokilowe spaghetti - zdradził.

Przemysław Saleta: 192 cm. Waga w ostatniej walce - dawno to było, bo w 2006 roku - 106 kg, ale teraz może być znacznie więcej.

...a jednak coś ich różni

Gołota: Grzywka a la lata 80., na skórze kilka pooperacyjnych blizn na nogach i ramionach. W miarę prosty nos, niebokserski. Jedynak wychowany przez wujostwo i ciemne Śródmieście. Bójki, groźby karalne, wyrok, szemrane znajomości, emigracja.

Saleta: Jeżyk na głowie, nos po operacji. Tatuaże: smoków, stworów jakichś skrzydlatych, znaków chińskich, puzzli, diabli wiedzą czego. Jedynak, student AWF ułożony gładko przez lektury i wykłady. Przekroczenia? Tylko prędkości. Kary? Tylko mandaty.

Pięściarze rodzinnie

Gołota: Żona od zawsze Mariola. Plus córka Ola i syn Andrzej junior. - Zrobiłem błąd w życiu: nie wierzyłem w możliwości mojej żony wcześniej. Potrafiła przebrnąć przez law school, czyli prawo, a to daje podstawy, by mówić, że coś w życiu osiągnęła. Być adwokatem w USA to jest big deal. Ona już 13 lat temu zdobyła te uprawnienia, ale ja wtedy w nią nie wierzyłem. To był błąd. Żałuję, że jej nie doceniłem, tego skarbu, kapitału, który był już gotowy do działania - mówił w wywiadzie dla Sport.pl Extra.

Saleta: Dwie żony, obie byłe, plus inne dziewczyny, które też podziwialiśmy. Dwie córki, Nadia i Nicole. Wytatuował na ramieniu ich portrety. - Dlaczego nie swoich dziewczyn? - zapytała kiedyś reporterka MTV. - Bo córki są na całe życie.

Ich najlepszy cios

Gołota: Poniżej pasa, znana sprawa.
Saleta: Brak.

Walka do zapamiętania na zawsze

Gołota: Dwa starcia z Riddickiem Bowe'em. Fajerwerki, ciary po plecach, oczy w słup, włosy dęba. Historia boksu.
Saleta: W ringu? Wciąż przed nim. W życiu - walka o zdrowie córki, oddał jej swoją nerkę.

Ich najszybsze porażki się pamięta

Gołota: Do niego należą rekordy. Z Austinem był na deskach po niecałych 3 sekundach, z Brewsterem - po 10 sekundach, z Lewisem - po 60 sekundach, z Tysonem - po 167 sekundach. Kiedyś mu powiedziałem, że trener rywala do 3 w nocy oglądał jego walki. - Co? Przecież one takie krótkie były - zdziwił się autoironicznie.

Saleta: Krasniqi, znany głównie w Albanii i wśród albańskich gastarbeiterów za zachodnią granicą, w ich drugiej walce przewrócił go po 140 sekundach, Mavrović - po 164 sekundach.

A jak już dostaną mocno po głowie...

Gołota: Ucieka z ringu, gdy jest w stanie (Tyson, Grant).
Saleta: Nie jest w stanie.

Były i inne nawalanki w TV

Gołota: Miał się wdać w zapasy z Riddickiem Bowe'em, widowisko zastąpił show z Saletą. Kiedyś powiedziałem mu, żeby się nie śmiał ze strongmana Pudziana, bo Polsat jeszcze każe mu się z nim zmierzyć. - W przeciąganiu ciężarówek? Ja wezmę ze sobą traktor. Pudzian niezły zwierz, karate trenował z bratem. Może nie mieć kondycji, ale weź go zmęcz... Gołota chyba nie chciał, i już. Ale może to tylko kwestia pieniędzy.

Saleta: Prawdziwa nawalanka tylko werbalna - w telewizji, z Dodą jako jurorką "Tańca na lodzie". - A teraz włożę sobie zatyczki, aby nie słyszeć, co odpowie nasz Przemunio. - Doduś, inni też lepiej śpiewają, a ty dostałaś nagrodę. Z Najmanem aż dwa razy - poszło o dziewczynę, a raczej drugą żonę Salety, z którą jego przeciwnik bliżej się zaprzyjaźnił.

Kochają inne sporty...

Gołota: Taniec. Z gwiazdami. Najlepiej wypadł w walcu, ze względu na wagę. Spadochrony i rowery.
Saleta: Jazda figurowa na lodzie. Też z gwiazdami. Doda dopiekła mu o betonowych łyżwach. Taniec też, ale z Gołotą na parkiecie w TVN się nie spotkali. Obaj odpadli daleko przed finałem.

...i doping

Saleta: Uważa, że powinien być dozwolony. Wolna wola, jak sportowiec chce, to nikt mu nie powinien zabronić.
Gołota: Uwielbia. Zwłaszcza jak jego dopingują.

Inne dopalacze

Gołota: Je sześć razy dziennie, dąży do 10 razy dziennie, marzenie to jeść 12 razy dziennie.
Saleta: Śniadania, głównie w Bristolu.

Trener powiedział prawdę. I półprawdę

Gołota: Lou Duva. Al Certo. Sam Colonna. Niestety, żaden go nie rozumiał. - Przez sześć lat próbowałem go nauczyć walki i zawsze miałem wątpliwości, co siedzi w jego głowie. Mam nadzieję, że już więcej nie będę musiał zgadywać, co też Andrew wymyśli - mówił Lou Duva.

Saleta: Angelo Dundee. - Kochałem go. Taki błyskotliwy i inteligentny - wspominał pracę  "Chemkiem" były trener Muhammada Alego. Niestety, nie mówił o ringu. {jcomments on}