Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


We wtorek trzech pięściarzy reprezentacji Polski, pod wodzą nowego selekcjonera Walerego Korniłowa, wyleciało do Debreczyna. Na turniej wybierał się także sędzia Zbigniew Zagrodnik, lecz zamiast na Węgrzech, z ranami kłutymi brzucha znalazł się na oddziale warszawskiego Szpitala Banacha. Przewieziono go tam w poniedziałek wieczorem po awanturze w hotelu Gromada na Okęciu, gdzie od niedawna znajduje się siedziba PZB. Do swoich racji wiceprezes ds. finansowych próbował przekonać sędziego za pomocą noża.

Mustafa K. został zatrzymany przez policję o drugiej w nocy w mieszkaniu na Mokotowie. We krwi miał wówczas dwa promile alkoholu. - Wstępnie kwalifikujemy to zdarzenie jako usiłowanie zabójstwa, za co grozi kara dożywocia. O ostatecznej formie zarzutu zadecyduje prokuratura - mówi Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Poszkodowanego przesłuchano we wtorek w szpitalu, który ma opuścić pod koniec tygodnia. Sprawca miał złożyć zeznania po całkowitym wytrzeźwieniu.

Mustafa K. został zawieszony przez prezesa związku. Zbigniew Górski nie potrafi wyjaśnić powodów zdarzenia. - O osiemnastej spotkaliśmy się z kadrą na tradycyjnej kolacji. Mustafa zamówił do niej dosłownie lampkę wina. Nie wyglądało na to, że jest pod wpływem alkoholu. Wychodząc z hotelu, minąłem się ze Zbyszkiem i nawet umówiliśmy się na poranną kawę. Nie mogę pojąć, co się stało potem. Na Mustafę zawsze można było liczyć, w związku był jednym z najbardziej zapracowanych ludzi - kręci głową prezes.

W środowisku Mustafa K. rzeczywiście uchodzi za sprawnego organizatora. Działacz, którego matka jest Polką, a ojciec Turkiem (a przynajmniej tak twierdził na łamach mediów), dał się poznać jako hojny sponsor. Nie szczędził pieniędzy na zagraniczne wyjazdy dla pięściarzy, ale jest i druga strona medalu. - Przesadzał z alkoholem. Na zawodach pojawiał się pijany, podobnie jak w związku. Jak nie wypił, trzęsły mu się ręce. Zresztą już kiedyś pobił się z jednym z sędziów. Obrażenia po obu stronach były poważne - słyszymy od dobrze zorientowanej osoby.

- Był agresywny, a jego biznesy to jedna wielka niewiadoma. Wydawanie pieniędzy na boks było dla niego jak pstryknięcie palcem, ale o ich pochodzeniu mało kto wiedział. Wątpliwe, aby była to odpowiednia osoba na takie stanowisko - opowiada kolejny rozmówca. Karierę w polskim boksie Mustafa K. rozpoczął w województwie zachodniopomorskim. Podczas wyborów zarządu PZB w 2012 roku głosowało na niego 24 delegatów.

Więcej o boksie w "Przeglądzie Sportowym" i na przegladsportowy.pl >>

Add a comment

Policja na warszawskim Mokotowie zatrzymała wiceprezesa Polskiego Związku Bokserskiego - Mustafę Kocinoglu, który na wczorajszym zebraniu zaatakował jednego z sędziów. Ranny trafił do szpitala, a zatrzymany jeszcze dzisiaj może usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa.

Do kłótni miało dojść w poniedziałek podczas obrad PZB w jego siedzibie przy ulicy 17 stycznia, w hotelu Gromada na warszawskim Okęciu. Kocinoglu, wiceprezes związku do spraw finansowych, wyciągnął nagle nóż i trzykrotnie pchnął nim w brzuch sędziego Zbigniewa Z. Później jeszcze przeciął mu twarz. Ranny arbiter trafił do szpitala. Wiceprezes uciekł z siedziby związku.

Add a comment

Sekcja Landowski Boxing organizuje bokserski obóz dla wszystkich, którzy chcieliby solidnie potrenować w górskim klimacie. Obóz odbędzie się w Zakopanem w dniach 11-18 stycznia 2014.

Zakwaterowanie jest możliwe w pokojach 2-,3- lub 4-osobowych i zawiera trzy pełnowartościowe posiłki. Ośrodek jest doskonale przygotowany i wyposażony do goszczenia adeptów pięściarstwa w każdym przedziale wiekowym i na każdym etapie bokserskiego zaawansowania. Miłośnicy szermierki na pięści znajdą tam: ring, siłownię, salę z matą do judo/MMA, a dopełnieniem wszystkiego są wspaniałe biegowe trasy górskie.

W przeszłości w tym ośrodku trenowało wielu czołowych polskich zawodowców: m.in. Mariusz Wach, Artur Szpilka czy jedyny aktualnie polski mistrz świata Krzysztof Włodarczyk. Ten obóz miał być początkiem przygotowań Alberta Sosnowskiego do niedoszłej ostatecznie walki z "Diablo".

Cena obozu to 990 zł, w razie pytań i wątpliwości prosimy o kontakt z trenerem Łukaszem: tel. 602 808 070.

Add a comment

- Śledzę WSB i ringi amatorskie.  Widziałem zawodników w kadrze "Hussars" i jej liderem jest człowiek, z którym wygrałem bardzo wysoko. Oczywiście mam na myśli kategorię półcieżką. Myślę, że byłoby tam miejsce dla mnie, jednak nikt się nigdy do mnie nie odezwał. Ja nie będę szukał sam kontaktów. Hubert Migaczew zna mnie, na mistrzostwach Polski w 2012 r. pokonałem jego dwóch zawodników. Jeden miał być pewnym złotym medalistą, a drugi miał zdobyć minimum brąz. Trener Migaczew powiedział mi po mistrzostwach, że „wykosiłem”  jego zawodników - wspomina Krzysztof Sadłoń w rozmowie z Marcinem Mlakiem z boxingpassion.com. Utalentowany pięściarz mówi też o tym, jak blisko był podpisania zawodowego kontraktu z grupą KnockOut Promotions.

- Ostatni raz startowałeś na mistrzostwach Polski w Poznaniu (w 2012 roku). Wygrałeś cały turniej, w finale pokonałeś Mateusza Tryca.  Jak oceniasz tamte zawody?
Krzysztof Sadłoń: Na mistrzostwa pojechałem jako zawodnik „z cienia”, ponieważ nie jeździłem na zgrupowania kadry narodowej. Sprawy trochę ucichły, jeżeli chodzi o moją osobę. Natomiast jechałem na te mistrzostwa z zamiarem udowodnienia wszystkim, że to ja jestem numerem jeden w kategorii półciężkiej. Czułem się zawsze niedoceniany wśród trenerów i w środowisku, mimo iż osiągałem wyniki sportowe. Przygotowywałem się bardzo sumiennie do mistrzostw w Poznaniu. Trenowałem sam, na wynajmowanej przez siebie hali, pomagał mi trochę trener Zenon Kaczor. Jeżeli chodzi o same zawody, to nie analizowałem tego, czy losowanie mi sprzyjało, czy nie. Wychodzę z założenia, że jeśli chcesz być najlepszy, to musisz wygrywać z najlepszymi, więc nie przywiązywałem do tego uwagi.  W pierwszej walce stanąłem naprzeciw, niestety już nieżyjącego, Mateusza Kotońskiego.  To była bardzo ciężka walka - Mateusz był bardzo silnym zawodnikiem. Ja jednak boksowałem mądrze, taktycznie i udało mi się go oszukać (wygrana 5:0). Podczas tego starcia otrzymałem mocny cios nasadą rękawicy i, jak się okazało po turnieju, doznałem uszkodzenia kości policzkowej. Drugim pojedynkiem było starcie z Mateuszem Górowskim. To była najgorsza walka w moim wykonaniu na mistrzostwach Polski w Poznaniu. Mateusz to młody zawodnik - niewygodny, zbliżone warunki fizyczne do moich. Nie chciał przyjąć otwartej walki, więcej klinczował. Ja natomiast starałem się spokojnie prowadzić walkę i wygrałem jednogłośnie (5:0).  No i przyszedł czas na Mateusza Tryca, wtedy wielkiego faworyta zawodów. Tryc to bardzo silny zawodnik. Rozwiązałem tą walkę podobnie jak pierwszą, boksowałem z dystansu z założeniem taktycznym. Czasami wpadałem w półdystans, żeby pokazać, że też potrafię walczyć w tym elemencie. Wygrałem pewnie (5:0) i udało się zdobyć następny tytuł.  Dużo trenerów było rozczarowanych takim obrotem sprawy.  Tuż po walce szkoleniowcy kadry podeszli do mnie i zapytali, czy pojadę na kwalifikacje olimpijskie.  Po wcześniejszych doświadczeniach nie chciałem jednak mieć z kadrą nic wspólnego.  Co prawda wyjazd na igrzyska to jest to, o czym marzy każdy sportowiec, ale i tak by nic z tego nie wyszło. Podczas walki z Trycem dostałem mocny cios po komendzie stop i doznałem połamania żeber z przemieszczeniem. To mnie automatycznie wyeliminowało ze startów.

- Jak wyglądała Twoja kariera po startach z Poznaniu?
Dużo czasu zajęła rehabilitacja żeber i kości policzkowej. To wszystko musiało potrwać. Powiem szczerze, że żebro nie zrosło się prawidłowo i w każdej chwili mogę zdecydować się na zabieg. Nie jest on jednak konieczny – po prostu czuję dyskomfort,  ale nie jest to na tyle poważnie, żeby trzeba było operować. Dlatego jak długo się da, będę to odwlekał.  Tak naprawdę to nie ma gdzie boksować w Polsce. Te wszystkie turnieje, które odbywają się w kraju, są według mnie turniejami o pietruszkę. Dla zawodnika mojego pokroju nie są ani przydatne, ani potrzebne. Następną sprawą są problemy finansowe w klubie – nie było funduszy na wyjazdy itp. Żeby wystawić 3-4 zawodników na taki turniej, potrzeba kilku tysięcy złotych. Klubu nie stać na takie wydatki.

- Jaki masz bilans walk amatorskich?
Stoczyłem około 160 walk, z czego 25 przegrałem. Przegrywałem z najlepszymi zawodnikami. Miałem kilka porażek w meczach międzypaństwowych. A w gronie seniorskim w naszym kraju przegrywałem jako młody chłopak ze "starą gwardią", czyli Mirkiem Nowosadą, Piotrem Wilczewskim, Arturem Zwaryczem.  Te przegrane dawały mi więcej sportowo, niż wygrane z innymi zawodnikami.  Miałem też porażki z Włodzimierzem Letrem, jednak nie uważam ich za przegrane, ponieważ były mocno kontrowersyjne.

- Interesuje Cię boks zawodowy?
Miałem propozycję walk profesjonalnych, jednak trochę to wszystko koliduje z moim życiem osobistym. Mam ogromną rolę w swoim życiu – jestem ojcem dwójki dzieci. Warunki, które przedstawiają grupy promotorskie, nie do końca mnie przekonują. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby postawić na szalę swoją rodzinę.

- Swojego czasu miałeś dobrą propozycję od Andrzeja Wasilewkiego - żałujesz teraz, że jej nie przyjąłeś?
Powiem szczerze, że żałuję tej decyzji. Patrząc przez kontekst mojego życia sportowego, to żałuję bardzo. Wtedy miałem wszystko "czarno na białym". Miałem propozycję kontraktu od Pana Andrzeja Wasilewskiego, był klarowny i czytelny. Myślę, że to były bardzo dobre warunki jak na tamtejszy etap mojej kariery i dotychczasowe osiągnięcia na ringach amatorskich. Moja zawodowa kariera mogła rozwinąć się w dobrym kierunku. Dzisiaj wiedziałbym na czym stoję, może byłbym zawodowym mistrzem świata, a może zniknąłbym z boksu zawodowego. Wstrzymywały mnie przed podpisaniem kontraktu igrzyska olimpijskie. To było moim celem życiowym,  zresztą jak każdego sportowca.  Myślę, że każdy sportowiec marzy o medalu olimpijskim lub chociaż wyjeździe na olimpiadę.  Później miałem złamaną rękę i prysły nadzieje na start olimpijski i zawodowy kontrakt.

- Czyli wizja zdobycia medalu olimpijskiego jest tak mocna, że przysłania wszelkie inne możliwości?
Dokładnie, tak to wygląda. Ja miałem wszystko ułożone w głowie. Wychodziłem z założenia, że jeżeli zdobędziesz medal na igrzyskach lub amatorskich mistrzostwach świata, to wtedy rozdajesz karty i wybierasz sobie najlepszą z grup promotorskich. Byłem wtedy młodym chłopakiem. Chciałem mieć wszystko poukładane – najpierw udana kariera amatorska, następnie boks zawodowy.

- Jest jedno ciekawe rozwiązanie dla Ciebie: Liga WSB i „Hussars Poland”. Miałeś propozycję?
Śledzę WSB i ringi amatorskie.  Widziałem zawodników w kadrze „Hussars” i jej liderem jest człowiek, z którym wygrałem bardzo wysoko. Oczywiści mam na myśli kategorię półcieżką  Myślę, że byłoby tam miejsce dla mnie, jednak nikt się nigdy do mnie nie odezwał.  Ja nie będę szukał sam kontaktów. Hubert Migaczew zna mnie, na mistrzostwach Polski w 2012 r. pokonałem jego dwóch zawodników. Jeden miał być pewnym złotym medalistą, a drugi miał zdobyć minimum brąz. Trener Migaczew powiedział mi po mistrzostwach, że "wykosiłem" jego zawodników.

Cały wywiad z Krzysztofem Sadłoniem na stronie Boxingpassion.com >>

Add a comment

- Aleksander Aleksiejew bije jakby rzucał... cegłami - mówił Włodzimierz Letr o sparingach z rosyjskim pretendentem do tytułu IBF wagi junior ciężkiej. Zawodnik Boxing Production wrócił z Hamburga, gdzie szykuje się do zawodowego debiutu. Wystąpi na gali 16 listopada w Białymstoku. Transmisja w Orange Sport.

Add a comment

Czytaj więcej...

PZB

W Ałma-Acie wystartowały mistrzostwa świata w boksie. Dwaj Polacy - Ire­ne­usz Za­krzew­ski (69 kg) i Ma­te­usz Tryc (81 kg) - rywalizację zaczną od 1/32 finału. Wolny los przypadł Dawidowi Mi­che­lusowi (60 kg) i Mi­chałowi Ko­wal­czykowi (75 kg).

Zakrzewski w swoim pierwszym starcie skrzyżuje rękawice z Chorwatem Borną Katalinicem, a rywalem Tryca będzie Azer Rauf Rachimow.

Ko­wal­czyk w 1/16 finały spotka się ze zwycięzcą konfrontacji Kon­stan­tin Sni­go­ur (Izra­el) - Shi­ne­bay­ar Na­rman­dakh (Mon­go­lia), zaś Michelus zaboksuje z lepszym z pary Vi­kash Malik (Indie) - Meder Ma­ma­kiew (Kir­gi­stan).

Add a comment

- Przez lata próbowano mnie namówić na walkę z Kubą Wojewódzkim, potem słyszałem o propozycji sparingu z Piotrem Gąsowskim, teraz słyszałem, że Krzysztof Rutkowski walczy. Czekam na propozycje. Wszystko zależy od sumy. Lennox Lewis powiedział: dajcie 100 milionów dolarów, walczę z Kliczką. Ja mówię: dajcie mi połowę, będzie walka - śmieje się Szymon Majewski pytany, czy jego przygoda z uprawianiem boksu nie zakończy się jakimś "freak fightem". Popularny satyryk od 2 lat ćwiczy boks pod okiem Łukasza Landowskiego. Zapraszamy do wysłuchania wywiadu i obejrzenia migawek z treningu Szymona Majewskiego. Będzie o Majewskim, a także "Diablo", Sosnowskim, Kliczce i Proksie...

Add a comment

Od piątku w Wiśle pod wodzą nowego trenera najlepsi polscy amatorzy będą trenowali przed meczem z Niemcami i turniejem we Francji. Po Hubercie Migaczewie prowadzenie kadry narodowej bokserów-amatorów objął Ludwik Buczyński. To selekcjoner, który wraca do reprezentacji - szkolił ją w latach 2001-08. Według związku to rozwiązanie tymczasowe, bo poszukiwany jest doświadczony zagraniczny trener, najlepiej ze wschodniej Europy.

- Przyjąłem taką propozycję bez wahania, bo leży mi na sercu dobro polskiego boksu. Zrobiłem plan przygotowań oraz startów do końca tego roku. Najważniejszymi zawodami będą październikowe mistrzostwa świata w Kazachstanie. A jak zatrudniony zostanie zagraniczny szkoleniowiec, to pomogę mu wejść do reprezentacji. Znam biegle rosyjski, więc nie będzie problemów z porozumiewaniem się z trenerem z Ukrainy, Rosji czy Białorusi, gdzie PZB szuka kandydata - powiedział Buczyński.

Mieszkający w Sosnowcu 62-letni Ludwik Buczyński miał "szczęśliwą rękę". Za jego kadencji biało czerwoni po raz ostatni stawali na podium mistrzostw świata (2003, Bangkok - Aleksy Kuziemski) i Europy (2008, Liverpool - Marcin Łęgowski). Jak sam jednak mówi, miał też i pecha, bo jego zawodnicy bez powodzenia rywalizowali w igrzyskach w Atenach i Pekinie. Do dziś wszyscy pamiętają Andrzeja Rżanego, który w stolicy Grecji prawie miał medal, ale oddał go po fatalnej postawie w ostatniej rundzie. Z kolei cztery lata później w Chinach wielką szansę w ćwierćfinale zmarnował Łukasz Maszczyk. Polacy z ostatnich wielkich imprez wracają z pustymi rękami, czekają na medal olimpijski od 1992 roku (w Barcelonie brąz zdobył Wojciech Bartnik), MŚ - od 2003, a ME - 2008. Zdaniem trenera jednym z powodów zapaści polskiego boksu amatorskiego jest brak rozgrywek ligowych.

- Regularne starty w rywalizacji ligowej pomagały zawodnikom utrzymać formę, a szkoleniowcom wyłowić reprezentacyjne talenty. Pracowałem w pięciu klubach. Zajęcia odbywały się dwa razy dziennie, co tydzień w niedzielne południe bokserzy mogli się sprawdzić w lidze. W polskich klubach startowali wtedy też silni obcokrajowcy. No i hale były pełne sympatyków pięściarstwa. W roku 2002 w lidze rywalizowało 10 drużyn, w tym cztery śląskie (Imex Jastrzębie, 06 Kleofas Katowice, Victoria Jaworzno, Walka Zabrze). Dwa lata później o drużynowe mistrzostwo Polski walczyło już tylko pięć ekip, w tym gronie Śląsk reprezentowała tylko Walka. W kolejnym sezonie liga nie wystartowała - wspomina nowy trener kadry narodowej.

- To nie jest tak, że młodzi nie chcą dziś uprawiać boksu. W salach treningowych w Zabrzu i Sosnowcu, gdzie prowadzę zajęcia, jest pełno. O zapisy pytają już 10-latkowie, bardzo duże jest zainteresowanie wśród dziewcząt. Tyle że ta bokserska przygoda kończy się w momencie wejścia w dorosłość. Bo przecież ci młodzi ludzie muszą z czegoś żyć. To trochę takie zamknięte koło. Nie ma ligi, więc trudniej przygotować kadrę i nie mamy sukcesów na wielkich imprezach. Brak medali powoduje zaś, że trudniej o pieniądze dla dyscypliny - analizuje.  Trener nie zamierza jednak załamywać rąk, tylko ostro bierze się do roboty.

- 9 sierpnia rozpoczynamy pierwsze zgrupowanie w Wiśle. Wspólnie będą trenowali seniorzy oraz juniorzy i młodzieżowcy z kadry Zbigniewa Rauby, przygotowujący się do młodzieżowych mistrzostw świata. 16 sierpnia jedziemy do Bawarii na mecz z Niemcami. Po powrocie będzie czas na krótki odpoczynek i kolejny wyjazd 23 sierpnia do Francji na czwórmecz z ekipą tego kraju oraz Ukrainą i Irlandią. A przed październikowymi mistrzostwami świata w Astanie wystartujemy w turnieju w Bośni i Hercegowinie lub Turcji - nakreśla najbliższe plany kadry Buczyński.

Add a comment