Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Od piątku w Wiśle pod wodzą nowego trenera najlepsi polscy amatorzy będą trenowali przed meczem z Niemcami i turniejem we Francji. Po Hubercie Migaczewie prowadzenie kadry narodowej bokserów-amatorów objął Ludwik Buczyński. To selekcjoner, który wraca do reprezentacji - szkolił ją w latach 2001-08. Według związku to rozwiązanie tymczasowe, bo poszukiwany jest doświadczony zagraniczny trener, najlepiej ze wschodniej Europy.

- Przyjąłem taką propozycję bez wahania, bo leży mi na sercu dobro polskiego boksu. Zrobiłem plan przygotowań oraz startów do końca tego roku. Najważniejszymi zawodami będą październikowe mistrzostwa świata w Kazachstanie. A jak zatrudniony zostanie zagraniczny szkoleniowiec, to pomogę mu wejść do reprezentacji. Znam biegle rosyjski, więc nie będzie problemów z porozumiewaniem się z trenerem z Ukrainy, Rosji czy Białorusi, gdzie PZB szuka kandydata - powiedział Buczyński.

Mieszkający w Sosnowcu 62-letni Ludwik Buczyński miał "szczęśliwą rękę". Za jego kadencji biało czerwoni po raz ostatni stawali na podium mistrzostw świata (2003, Bangkok - Aleksy Kuziemski) i Europy (2008, Liverpool - Marcin Łęgowski). Jak sam jednak mówi, miał też i pecha, bo jego zawodnicy bez powodzenia rywalizowali w igrzyskach w Atenach i Pekinie. Do dziś wszyscy pamiętają Andrzeja Rżanego, który w stolicy Grecji prawie miał medal, ale oddał go po fatalnej postawie w ostatniej rundzie. Z kolei cztery lata później w Chinach wielką szansę w ćwierćfinale zmarnował Łukasz Maszczyk. Polacy z ostatnich wielkich imprez wracają z pustymi rękami, czekają na medal olimpijski od 1992 roku (w Barcelonie brąz zdobył Wojciech Bartnik), MŚ - od 2003, a ME - 2008. Zdaniem trenera jednym z powodów zapaści polskiego boksu amatorskiego jest brak rozgrywek ligowych.

- Regularne starty w rywalizacji ligowej pomagały zawodnikom utrzymać formę, a szkoleniowcom wyłowić reprezentacyjne talenty. Pracowałem w pięciu klubach. Zajęcia odbywały się dwa razy dziennie, co tydzień w niedzielne południe bokserzy mogli się sprawdzić w lidze. W polskich klubach startowali wtedy też silni obcokrajowcy. No i hale były pełne sympatyków pięściarstwa. W roku 2002 w lidze rywalizowało 10 drużyn, w tym cztery śląskie (Imex Jastrzębie, 06 Kleofas Katowice, Victoria Jaworzno, Walka Zabrze). Dwa lata później o drużynowe mistrzostwo Polski walczyło już tylko pięć ekip, w tym gronie Śląsk reprezentowała tylko Walka. W kolejnym sezonie liga nie wystartowała - wspomina nowy trener kadry narodowej.

- To nie jest tak, że młodzi nie chcą dziś uprawiać boksu. W salach treningowych w Zabrzu i Sosnowcu, gdzie prowadzę zajęcia, jest pełno. O zapisy pytają już 10-latkowie, bardzo duże jest zainteresowanie wśród dziewcząt. Tyle że ta bokserska przygoda kończy się w momencie wejścia w dorosłość. Bo przecież ci młodzi ludzie muszą z czegoś żyć. To trochę takie zamknięte koło. Nie ma ligi, więc trudniej przygotować kadrę i nie mamy sukcesów na wielkich imprezach. Brak medali powoduje zaś, że trudniej o pieniądze dla dyscypliny - analizuje.  Trener nie zamierza jednak załamywać rąk, tylko ostro bierze się do roboty.

- 9 sierpnia rozpoczynamy pierwsze zgrupowanie w Wiśle. Wspólnie będą trenowali seniorzy oraz juniorzy i młodzieżowcy z kadry Zbigniewa Rauby, przygotowujący się do młodzieżowych mistrzostw świata. 16 sierpnia jedziemy do Bawarii na mecz z Niemcami. Po powrocie będzie czas na krótki odpoczynek i kolejny wyjazd 23 sierpnia do Francji na czwórmecz z ekipą tego kraju oraz Ukrainą i Irlandią. A przed październikowymi mistrzostwami świata w Astanie wystartujemy w turnieju w Bośni i Hercegowinie lub Turcji - nakreśla najbliższe plany kadry Buczyński.