Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

- Muszę być gotowy, bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie ta szansa - mówi Łukasz Różański, który kilka dni temu wrócił z Meksyku, gdzie uczestniczył w corocznym konwencie jednej z najważniejszych federacji bokserskich WBC.

Zadowolony z wyjazdu do Meksyku?
Łukasz Różański: Zadowolony, bo brać udział w takim evencie, to marzenie każdego. Spotkałem tam wielu znanych ludzi, byłych i obecnych pięściarzy. Być z nimi na jednej sali, na tej samej kolacji, patrzeć na to wszystko, to niesamowita sprawa. Nie miałem wcześniej bladego pojęcia, jak to wygląda, a teraz jestem bogatszy o to doświadczenie, znacznie bogatszy. Cieszę się, bo mogłem poznać osobiście wiele osób, które w boksie mają wiele do powiedzenia. Mogłem z nimi porozmawiać i teraz już oni znają mnie, a to już są zupełnie inne rozmowy. Tam byli niemal wszyscy znani promotorzy. W sumie to było chyba z 800 osób. Kiedy wyczytywano uczestników, to w pierwszej kolejności padło nazwisko Larry'ego Holmesa, a zaraz za nim Łukasz Różański, aż mnie ciarki wtedy przeszły z wrażenia.

Co jeszcze dał ci ten wyjazd? W sensie twoich szans na duże walki?
Jestem sklasyfikowany na drugim miejscu w rankingu WBC. Nie chciałem się dopytywać, o to kiedy będę walczył, ale Mauricio Sulaiman (prezydent WBC - przyp. red.) w jednym z wywiadów potwierdził, że dostanę walkę o pas. Najpierw Romanow, a potem ja. Oprócz tego miałem okazję spędzić sporo czasu z różnymi promotorami, również Rivasa, czy byłym promotorem Kliczków, a dziś Gołowkina. To są już konkretne nazwiska. Był też promotor Romanowa, rozmawialiśmy. Oni tak, jak ja czekają na walkę z Rivasem. Romanow jest "jedynką" w rankingu, ma pierwszeństwo, ale w boksie wszystko może się zdarzyć, muszę być gotowy, bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie ta szansa.

Czy twoja walka o pas jest rzeczywiście tak blisko, jak się mówi?
Blisko. Jestem optymistą i wydaje mi się, że może jeszcze nie na początku roku, ale w 2022 do niej dojdzie.

Pełna treść artykułu na Nowiny24.pl >>