Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Masz na sali czterech czołowych polskich zawodników.
Andrzej Gmitruk: Najlepszych w Polsce! Kompletnie niecodzienna sytuacja, bo trenują u mnie Artur i Maciek od Andrzeja Wasilewskiego oraz Izu i Masternak, którzy nie są związani z żadnym promotorem. To dało mi nowy zastrzyk energii na życie. Przede wszystkim bardzo mocne wyzwanie. Dużo wysiłku fizycznego, a zwłaszcza emocjonalnego.

Andrzej Wasilewski mówi, że przy Izu, Szpilce, Masternaku i Sulęckim odmłodniałeś o dobre 20 lat.
Dziękuję, czuję się bardzo dobrze. Zredukowałem wagę o 15 kilogramów i wyniki badań zupełnie się zmieniły. Dieta plus aktywność. Chociaż uwierz mi, w przypadku moich schodzeń stresy i negatywne emocje są bardziej niszczącym zjawiskiem niż ciężka praca czy nieregularny tryb odżywiania się. Dobrze, że jestem, że funkcjonuję.

Otrzymałeś sygnał ze strony lekarzy, że w boksie możesz robić coś więcej niż tylko udzielać wskazówek z siedzącej pozycji mentora?
Nie, nie było takiego sygnału. Po wyjściu ze szpitala ocena była taka, że w zasadzie zostanie mi do realizacji spacer z psami - mam dwie dwunastoletnie suczki, owczarki belgijskie. Taki miał być sens mojego przyszłego życia. Nikt nigdy nie pomyślał, że w poważnym wymiarze wejdę na salę. A stało się zupełnie inaczej. Jestem takim człowiekiem, który czuje podświadomie, że może.

Jak wygląda Twój dzień?
Na pewno nasze życie zmieniło się diametralnie. Pobudka 5.30, to już standard. Przygotowanie śniadania dla córki, ubrań, zakup świeżego pieczywa, niekiedy szybkie pranie i inne drobne sprawy do realizacji w domu. Potem wyjazd na trening. Pierwszy rozpoczynamy o 9. Grupa jest podzielona, ponieważ mam zawodników na takim poziomie, że nie mogę robić im wspólnych treningów. Każdy ma inną strukturę motoryczną, psychofizyczną i z każdym pracuję nad innymi elementami. A więc 9, 10.30, 12 i 13.30 - parę tych godzin spędzam na sali. Prosto z WCA jadę odebrać dziecko z przedszkola. Po drodze jeszcze zakupy, następnie sprzątanie mieszkania. Wieczorem kąpanie dziecka, no i przygotowanie do kolejnego dnia treningowego.

Masz obserwacje, to znaczy, że cały czas się uczysz.
Zobacz, kto parę lat temu interesował się, czy dany sportowiec założył takie czy inne buty? Mówiło się bardziej o jakichś szczytnych celach dla narodu. A dzisiaj umiejętna obsługa portali społecznościowych jest nie do przecenienia. I w tym kontekście cała ta czwórka też bardzo mi imponuje. Zwłaszcza, że mówimy nie tylko o pozytywnej stronie popularności, lecz też o krytyce, która często jest wyłącznie sztuką kreowania własnej opinii. Odnalezienie się w tym wszystkim jest rzeczą trudną. Nieraz przychodzi jeden z nich chłopaków i mówi: “ale dzisiaj dostałem falę krytyki“. Ale widzę, że ta informacja nie puentuje jego dnia. Moi zawodnicy mają odporność na życie społeczne, a to bardzo ważne w dzisiejszym sporcie.

Masz pod sobą diamenty ze skazą. Każdego z nich stać jeszcze na tytuł?
Powiem bez dużego zastanawiania się. Absolutnie tak! Tylko musi być spełnionych masę wymogów. Muszą być odpowiedni sparingpartnerzy, musi być cały proces organizacyjno-finansowy. Wtedy będziemy mogli mówić o doprowadzeniu do końcowego efektu, którym będzie mistrzostwo świata, czy walki na najwyższym poziomie. Cieszy mnie, że niektórych promotorów stać na sprowadzenie bardzo dobrych sparingpartnerów, na wysłanie swoich zawodników do Stanów Zjednoczonych, do Anglii. Sam worek i trener nie wystarczy.

Pełna treść artykułu na Sporteuro.pl >>