Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W ubiegłym roku w Polsce pracowało ponad milion Ukraińców. Jednym z nich był Ołeksandr Strecki, który przyjechał do Poznania i zatrudnił się w magazynie jednej z firm logistycznych. Za namową przyjaciela wybrał się na salę bokserską klubu Boks Poznań Profi Team. Tam trafił pod skrzydła trenera Wojciecha Komasy, który chciał przyjrzeć się nowemu pięściarzowi.

- Przyszedł na salę razem z kolegą. Pracował już wtedy jakieś 2-3 tygodnie w DHL'u. Mówił, że chciałby boksować. Powiedziałem, żeby przyszedł na trening, to go sprawdzę. Jak zobaczyłem jego pięściarskie CV, to zrobiłem wielkie oczy. Hak, sierp, rotacje, zejścia - on wszystko umie! Jak latami siedzisz w tym fachu, to taki błysk zobaczysz od razu. Momentami prezentował identyczny styl, jak Wasyl Łomaczenko (dwukrotny mistrz olimpijski i kolega Streckiego z kadry Ukrainy - red.). A siła... Ludzie, on kopie jak słoń! W rękach ma taką "wiksę", że strach pomyśleć. Po treningu mówiłem mu, że o mało nie wyrwał mi barków po silnych ciosach. Na sparingu raz trafił rywala tak mocno, że ten stanął na pięcie i niemal odfrunął - opowiada zachwycony trener.

- Przez kontuzję nie mógł boksować. W dodatku zmarł jego ojciec, w domu bieda aż piszczy. By pomóc finansowo mamie, zdecydował się przyjechać do Polski do pracy - kontynuuje trener Komasa.

Ojciec Streckiego był Polakiem, matka również ma polskie korzenie. Duża część rodziny mieszka od lat w Polsce, dlatego Ołeksandr zdecydował się w 2016 roku na przeprowadzkę. Gdy osoby związane z zawodową grupą bokserską Boks Poznań Profi Team poznały jego historię, natychmiast zaproponowali mu powrót na ring.

Krótki etap pracy w magazynie firmy logistycznej Strecki miał za sobą, skoncentrował się przede wszystkim na treningach i powrocie do formy. A zapału i oddania, jak podkreślają ludzie z jego otoczenia, zdecydowanie mu nie brakowało. Ołeksandr podpisał zawodowy kontrakt z poznańską grupą i 12 listopada 2016 roku w stolicy Wielkopolski stoczył pierwszy profesjonalny bój w kategorii średniej (oficjalny limit do 72,6 kg). Znokautował rywala w pierwszej rundzie. Szybkie tempo rozwoju spowodowało, że drugi występ zaliczył w grudniu na gali grupy Andrzeja Wasilewskiego. Tam wypunktował pewnie w czterech rundach niepokonanego wcześniej Łotysza Aleksejsa Ribakovsa.

Pełna treść artykułu na Sportowefakty.wp.pl >>