Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Igor Jakubowski (91 kg) dokonał trudnej sztuki, wygrał turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Baku i zobaczymy go w sierpniu w Rio de Janeiro. Pięściarz z Konina dołączył tym samym do Tomasza Jabłońskiego (75 kg), który start w igrzyskach zapewnił sobie dobrymi występami w ubiegłorocznej edycji rozgrywek WSB (World Series of Boxing). Później obaj zdobyli jeszcze tytuły wicemistrzów Europy w Samokowie, potwierdzając tym samym, że polski boks może na nich liczyć.

Nie zmienia to jednak mojej opinii, że Jakubowski dokonał trudnej sztuki w Baku. Zadanie było bowiem wyjątkowo skomplikowane. W jego kategorii (podobnie jak w wadze superciężkiej) kwalifikował się tam tylko zwycięzca.

Presja była więc ogromna. W kwietniu stracił szansę na awans podczas turnieju w tureckim Samsunie, gdzie rozgrywano kwalifikacje europejskie. Pozostały mu dwie próby: najpierw w Baku, a gdyby nie powiodło mu się w stolicy Azerbejdżanu, szukałby jej jeszcze w pierwszych dniach lipca w Wenezueli.

Na szczęście dał radę, pokonał czterech rywali i zapewnił sobie spokój. Teraz może już myśleć tylko o przygotowaniach do igrzysk.

Początek roku nie był łatwy dla Jakubowskiego. Miał za sobą operację oka, więc obawy czy wróci na czas do formy, którą prezentował podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy, były jak najbardziej uzasadnione. Tym razem stoczył tylko jeden pojedynek w rozgrywkach WSB, ale zwycięstwo w meczu z Argentina Condors w Buenos Aires nie rzucało na kolano.

Po przegranym turnieju w Samsunie Jakubowski zdecydował się na przygotowania klubowe. Władze związku wyraziły na to zgodę i teraz wszyscy mogą się cieszyć. Ale prawda jest taka, że zwycięzca jest jeden – Igor Jakubowski. Podjął ryzyko, wybrał trenerów w Koninie i ma awans. Tylko dlaczego nie chciał przygotowywać się na zgrupowaniach reprezentacji, pod okiem Zbigniewa Rauby?

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>