Andrzej Wasilewski uważa, że Grigorij Drozd nie zachował się właściwie, krytykując Deontaya Wildera (36-0, 35 KO) za zastosowanie się do rezolucji WBC i rezygnację z planowanej na sobotę obrony pasa WBC wagi ciężkiej z przyłapanym na zakazanym meldonium Aleksandrem Powietkinem (30-1, 22 KO).

- Drozd jest moim zdaniem ostatnią osobą, która powinna się w tym tonie wypowiadać o innym bokserze - stwierdził Wasilewski w rozmowie w ringpolska.pl. 

- Jak on mógł stwierdzić, że Wilder stchórzył przed walką z Powietkinem, skoro sam niedawno uciekł przed rewanżem z Krzysztofem Włodarczykiem? - pyta retorycznie współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions.

- Wszyscy doskonale pamiętamy, że Krzysiek zgodził się bronić z Drozdem tytułu WBC, ale miał prawo do rewanżu w razie porażki. Miał słabszy dzień, Drozdowi udało się wygrać, a do drugiej walki nie doszło. Drozd wykorzystał fakt, że Włodarczyk się rozchorował i uciekł przed rewanżem z "Diablo". On nie powinien nazywać teraz Wildera tchórzem - kończy Andrzej Wasilewski.