Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Większość walk wygrywałem przed czasem, może uda się w ten sposób rozstrzygnąć też pojedynek z Mateuszem Zielińskim - powiedział 29-letni Łukasz Różański (Konspol Babilon Promotion), który mierzy 184 cm i waży ok. 106 kilogramów. W sobotę zadebiutuje w gronie zawodowców na gali Underground Boxing Show w Wieliczce.

Gdzie i kiedy zaczęła się przygoda z boksem Łukasza Różańskiego, nowego zawodnika w teamie Tomasza Babilońskiego?
Łukasz Różański: Pochodzę spod rzeszowskiej miejscowości Czarna Sędziszowska. Początkowo chciałem trenować karate w pobliskim Sędziszowie Małopolskim, ale nie miałem jak dojeżdżać na treningi. Wychowałem się w wielodzietnej rodzinie, jestem najmłodszym z ośmiorga rodzeństwa. Dlatego wieszałem worek w domu i w ten sposób trenowałem. Dopiero po jakimś czasie udało mi się dostać do klubu Wisłok Rzeszów, a potem do Stali Rzeszów.

Część kibiców może pana pamiętać jeszcze z czasów amatorskich.
Najbardziej pamiętne były dwie walki z Krzyśkiem Głowackim, dziś mistrzem świata WBO w wadze junior ciężkiej. Najpierw spotkaliśmy się w finale młodzieżowych mistrzostw Polski w wadze superciężkiej. Wtedy byłem jeszcze kompletnie zielony, jeśli chodzi o boksowanie z mańkutem i przegrałem przed czasem. W kolejnym roku ja postanowiłem zbić wagę do ciężkiej, aby uniknąć Krzyśka. Tymczasem on zrobił to samo i... spotkaliśmy się w półfinale ciężkiej. Wtedy przegrałem z nim na punkty. Wcześniej zdobyłem m.in. Puchar Polski juniorów w 2004 roku.

Najważniejsze sukcesy wśród seniorów?
Dwa razy zdobyłem Złotą Rękawicę w Krakowie pokonując m.in. rywali z Ukrainy i Michała Jabłońskiego. Pojechałem na prestiżowy turniej do Francji, gdzie wygrałem przed czasem z Irlandczykiem, potem drugi rywal też nie dotrwał do końca, a w finale dopiero przegrałem z zawodnikiem gospodarzy. W ogóle sporo walk już wygrałem przed czasem. Na pewno siła ciosu to jedna z moich mocnych stron.

Ale czasem nadmierna siła sprawia kłopoty...
Tak było w jednej z walk z Michałem Jabłońskim, kiedy już w pierwszej rundzie złamałem rękę. Mimo to, boksowałem do końca i zwyciężyłem. Potem miałem ok. 10 miesięcy przerwy. Zresztą tych przerw w mojej karierze było więcej, a najdłuższa trwała aż 4 lata.

Czym był spowodowany tak długi rozbrat z boksem?
Trenowałem w Warszawie z Fiodorem Łapinem i liczyłem na podpisaniu kontraktu z grupą Andrzeja Wasilewskiego. Niestety doznałem kontuzji i nic z tego nie wyszło. Trochę się zniechęciłem i zrobiłem sobie długą przerwę. Skończyłem studia - kierunek wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Rzeszowskim, a potem dodatkowo BHP na Politechnice. Obecnie prowadzę zajęcia ze sportów walki ze studentami, ale ciągnęło wilka do lasu...

Jak wyglądały przygotowania do zawodowego debiutu?
Przede wszystkim w dość krótkim czasie poprzez mocne treningi udało mi się zrzucić ok. 10 kg. Jestem szybszy i sprawniejszy niż jeszcze miesiąc temu. Jak widzę po sobie ma to przełożenie na zachowanie w ringu. Dużą motywacją dla mnie były sparingi z Przemkiem Saletą przed jego walką z Tomkiem Adamkiem. Doświadczenie i precyzja były po jego stronie, ale na pewno moim atutem szybkość. Na pewno nie miałem wcześniej tak wymagających sparingów.

Można spodziewać się debiutu z nokautem?
Nie wiem, nie chcę niczego obiecywać, nie nastawiam się na szybką wygraną, chociaż mój rywal Mateusz Zieliński (2-4) wszystkie swoje porażki poniósł przed czasem. Jak wyjdzie, to będzie jeszcze bardziej wymarzony debiut. Cieszę się, że dostaję szansę i będę miał boksować w takim miejscu jak Kopalnia Soli w Wieliczce. Jednym z moich sponsorów jest Grupa Elmat Fibrain i mam nadzieję, że po dobrym występie dołączą kolejne firmy. Stać mnie na dobre walki w gronie zawodowców.