Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Zapomniałam już o tym przykrym wydarzeniu. Nie ma co rozpamiętywać tego, co się stało kilka miesięcy temu. Teraz skupiam się na rywalkach, z jakimi przyjdzie mi walczyć w Baku. Na wszelki jednak wypadek zapytałam przed wyjazdem na igrzyska europejskie, czy na pewno będę mogła walczyć - śmiała się Sandra Drabik, która pewnie wygrała swoją pierwszą walkę na turnieju w stolicy Azerbejdżanu w kategorii do 51 kilogramów.

Przez ostatnie miesiące nie było jej jednak do śmiechu. W listopadzie ubiegłego roku Polka pewnie pokonała w pierwszej rundzie mistrzostw świata Chinkę Jinyan Gao. Nasza zawodniczka została jednak zdyskwalifikowana. Na tej imprezie organizatorzy nie otrzymali deklaracji dotyczącej rezygnacji Drabik ze startów w innych zawodach sportów walki niż boks. A przecież nasza zawodniczka z powodzeniem brała też udział w imprezach kickbokserskich. Całe zamieszanie trwało kilka miesięcy, a Polka w tym czasie nie mogła startować. Odwieszona została dopiero na początku maja.

Teraz zamierza sobie odkuć się w Baku. Drabik przyjechała do stolicy Azerbejdżanu z nastawieniem na walkę o medal. Pierwszą przeszkodę w drodze na podium już pokonała. Nie była trudna. W 1/8 finału nasza pięściarka wygrała jednogłośnie na punkty z zawodniczką gospodarzy Anachanim Aghajewą.

- Byłam przed tą walką bardzo mocno skupiona, bo przecież walczyłam z zawodniczką gospodarzy. Wiedziałam, że będzie miała naprawdę świetny doping - powiedziała Drabik w rozmowie z Eurosport.Onet.pl.

Pełna treść artykułu na Eurosport.onet.pl >>