- Marzę o sytuacji, w której nasze sekcje - bokserska, zapaśnicza, inne - trenują w tym klubie, a ich koszty pokrywają wpływy z działalności komercyjnej - mówi o Legia Fight Club, nowym projekcie Legii, jej prezes Bogusław Leśnodorski.

Gdyby nie fakt, że we wtorek Andrzej Fonfara, bokserski mistrz świata w wadze półciężkiej i wielki kibic Legii, podpisał kontrakt na walkę z Juliem Cesarem Chavezem Juniorem i odwołał przyjazd do Warszawy, to w piątek o godz. 18 w sali treningowej na Torwarze odbyłby się dzień otwarty Legia Fight Club. Projektu, którego powstanie jest kolejnym etapem na drodze odradzania wielosekcyjnej Legii.

- O stworzeniu takiego miejsca rozmawialiśmy od roku, czyli od momentu, gdy klub przejął Bogusław Leśnodorski - mówi Tomasz Stolarczyk, jeden z pomysłodawców, a obecnie zarządców klubu. - To on od początku mówił o odrodzeniu potęgi, o tym, że chciałby w jakiś sposób wspomóc pozostałe sekcje klubu. Największym kłopotem było jednak znalezienie lokalizacji. W pewnym momencie myśleliśmy o tym, by wybudować to miejsce od początku, ale grunty okazały się zbyt drogie.

- Inicjatywa była moja - przyznaje Leśnodorski. - Raz, że niemal codziennie spotykałem na Łazienkowskiej przedstawicieli innych sekcji, które narzekały na brak pieniędzy i warunków do treningu. Dwa, że sami szukaliśmy miejsca dla treningu funkcjonalnego, który chcemy wprowadzać dla chłopaków trenujących w akademii. Wynajęliśmy więc salę na Torwarze, gdzie w tej chwili, trochę na zasadzie pospolitego ruszenia, organizujemy grupy treningowe itp.

Legia Fight Club mieści się w hali treningowej przy wejściu od strony parkingu przy Torwarze. Funkcjonuje w niej już ring bokserski, zamontowano także specjalne maty, na których można uprawiać sporty walki. - Obecnie, jako najemca, projektem zarządza Legia piłkarska, ale docelowo ma to robić Fundacja Sportów Walki, którą chcemy powołać. Ona miałaby szukać sponsorów dla naszych sekcji i zarządzać Legia Fight Club. Marzę o sytuacji, w której nasze sekcje - bokserska, zapaśnicza, inne - trenują w klubie, a ich koszty pokrywają wpływy z działalności komercyjnej - dodaje Leśnodorski.

Klub ma zrzeszać sportowców z różnych sztuk walki - od klasycznych zapasów i boksu po popularne dzisiaj MMA czy bardziej egzotyczne muay thai. W Legia Fight Club ćwiczyć będą jednak nie tylko zawodowcy czy sportowcy z legijnych sekcji. W klubie trenować może każdy - warunkiem jest wykupienie karnetu lub posiadanie karty Multisport.

Twarzą projektu jest Łukasz Jurkowski, były zawodnik MMA, dzisiaj komentator sportowy, a prywatnie kibic Legii. - Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie, zwłaszcza że wybór sztuk walki będzie u nas bardzo szeroki. Wszystkie kwestie formalne załatwiane są na miejscu w recepcji i trwają dosłownie kilka chwil. Później idziemy do szatni, zakładamy sprzęt i zabieramy się do ciężkiej pracy. Trening sportów walki, poza koszulką i spodenkami, nie wymaga wysokich nakładów finansowych. Najważniejsza jest własna mobilizacja - przekonuje.

- Trenersko jestem związany z warszawską Copacabaną, więc zajęć sekcji MMA prowadzić nie będę - dodaje. - W zależności od wolnego czasu raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie przeprowadzane będą konsultacje z moim udziałem. W Legia Fight Club zaangażowany będę od strony promocyjnej i już niedługo widoczne będą tego pierwsze efekty w postaci materiałów wideo zachęcających do trenowania właśnie u nas - mówi Jurkowski.

I dodaje: - Uważam, że dla każdego warszawiaka, któremu Legia jest bliska, możliwość występowania na zawodach z herbem klubu na piersi to znakomity przywilej. Jestem spokojny o frekwencję i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zobaczymy pierwsze efekty naszej pracy w postaci medali i sukcesów sportowych.

Legia Fight Club to kolejne miejsce m.in. po Warszawskim Centrum Atletyki na Bielanach, które łączy możliwość specjalistycznego treningu z opieką fachowców oraz możliwością reprezentowania klubu na zawodach. W prowadzonych już zajęciach bokserskich trenerami są m.in. medalista olimpijski Krzysztof Kosedowski czy Bogdan Gajda. Od 1 lutego ruszają zajęcia z cross fight.

- Jedyną różnicą między nami a resztą takich miejsc jest to, że my jesteśmy projektem ściśle związanym z Legią Warszawa, i to może działać jak magnes dla niezdecydowanych. Mamy doskonałą lokalizację, bardzo dobre warunki i znakomity sprzęt - słowem wszystko, co jest niezbędne do utworzenia profesjonalnego klubu - przekonuje Jurkowski.

Trenerzy i zawodnicy sekcji Legii są zadowoleni. - Od poniedziałku wchodzimy na salę na Torwarze. Będziemy mieć do dyspozycji dwie pełnowymiarowe maty, łącznie 180 metrów kwadratowych. Warunki są rewelacyjne, nie ma porównania z tymi, które mieliśmy na Fortach Bema - mówi Ksawery Biedermann, trener zapaśników Legii. - Przenosimy się z całym sprzętem sportowym, ale i medalami i pucharami. W końcu będziemy mogli je odpowiednio wyeksponować. W końcu legijni zapaśnicy ciężko na nie pracowali. Teraz czas na następców. Mam nadzieję, że z lepszymi warunkami do pracy uda się osiągać jeszcze lepsze wyniki - dodaje Biedermann.