Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Andrzej Wasilewski

- W tym temacie kompletnie nic się nie zmieniło. Problemem są jednak środki finansowe. Cała trójka promotorów chce tego pojedynku i "fuzja" tak naprawdę tu niczego nie zmienia - mówi w drugiej części wywiadu dla ringpolska.pl Andrzej Wasilewski pytany, czy nawiązana 1 stycznia kooperacja grup KnockOut Promotions i Babilon Promotion zwiększa szanse na doprowadzenie do walki Artura Szpilki (16-0, 12 KO) z Krzysztofem Zimnochem (17-0, 9 KO). Wasilewski opowiada także o spodziewanych rezultatach współpracy z Tomaszem Babilońskim i Piotrem Wernerem i komentuje powrót na ring Andrzeja Warzyka (27-1, 3 KO).

- Ostatnio pojawiła się informacja o fuzji grup KnockOut Promotions i Babilon Promotion. Jak to połączenie będzie wyglądało w praktyce, co należałoby w tym kontekście szczególnie uwypuklić?
Andrzej Wasilewski: Przede wszystkim fuzja to nieodpowiednie słowo. Nazwałbym to raczej formalnym połączeniem sił. Chciałbym na wstępie zaznaczyć, że dla wszystkich, którzy w boksie szukają sportu a nie jakichś politycznych rozgrywek, to posunięcie to bardzo dobra wiadomość. Praktyka pokazuje, że najskuteczniejsze są spółki, do których każdy z jej uczestników coś wnosi. I na tym to ma właśnie polegać... Ja jako promotor z 14-letnim stażem wnoszę do naszej spółki swoje znajomości międzynarodowe, ustabilizowane wieloletnimi kontraktami zaplecze finansowe, najlepszych mieszkających w Polsce pięściarzy. Piotr Werner będzie wspierał nas swoim doświadczeniem, zapleczem i znakomitymi kontaktami na rynku niemieckim. Tomasz Babiloński, który do tej pory prezentował nieco odmienne spojrzenie na boks - mniej nieco skupiał się na inwestowaniu w zawodników, ale za to mógł się pochwalić znakomitą oprawą gal i nietuzinkowymi pomysłami jak np. gala w Kopalni Soli - także wniesie do naszej spółki swój bagaż wiedzy i doświadczenia. W efekcie naszej współpracy powstanie na końcu produkt, który będzie dla kibica o wiele ciekawszy, niż gdybyśmy pracowali osobno. Nie ukrywam, że liczę tu bardzo na kreatywność Tomasza, który niejednokrotnie popisywał się świetnymi pomysłami. Miło mi także poinformować, że udało mi się pozyskać dla boksu kolejnego obok marki Wojak mecenasa. Od wielu lat ze znakomitymi efektami współpracujemy z marką Wojak, dzięki której zorganizowaliśmy wiele wspaniałych walk, w tym także pojedynków o mistrzostwo świata, a już przy gali w Opolu 1 lutego dołączy do nas Polska Grupa Energetyczna.

- Poziom sportowy kolejnych gal będzie wyższy niż dotychczasowych?
Z pewnością. Zarówno Tomek Babiloński, jak i nasza grupa od dłuższego czasu kładziemy nacisk na sportowo wiarygodne walki. Uważam, że trzeba być naprawdę złośliwym, aby doszukiwać się na naszych galach przysłowiowych Czechów czy Węgrów, bo tego od dawna już nie ma. Widać wyraźnie, że tych pojedynków coraz lepszych jest coraz więcej, rośnie też liczba konfrontacji polsko-polskich.

- Ta idea walk pomiędzy Polakami będzie rozwijana?
Pięściarzy mamy coraz więcej, więc na tym średnim poziomie tych walk można zorganizować wiele. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że emocje wśród Internautów nieczęsto przekładają się potem na oglądalność telewizyjną. Tak było na przykład w przypadku walki Zimnoch - Binkowski, która budziła wielkie zainteresowanie w sieci, a oglądalność telewizyjną miała bardzo słabą.

- Co z walką Szpilka - Zimnoch? Są teraz na nią większe szanse?
W tym temacie kompletnie nic się nie zmieniło. Problemem są jednak środki finansowe. Cała trójka promotorów chce tego pojedynku i fuzja tak naprawdę tu niczego nie zmienia. Jak widać, ciężko jest do tego starcia doprowadzić, skoro nawet taka stacja jak Polsat się poddała, mając w perspektywie zyski z PPV. Przy okazji warto przypomnieć, że nie udało się też doprowadzić do walki Włodarczyka z Sosnowskim. Widocznie nie jest to taki złoty interes, jak się kibicom wydaje, skoro Polsat w obydwu przypadkach stosunkowo łatwo odpuścił.  

- Zawodnicy Babilon Promotion będą teraz trenować w Warszawie w KnockOut Gymie?
Odpowiadając na to pytanie, trzeba pamiętać, że już od dłuższego czasu wspólnie z Babilon Promotion promujemy Krzysztofa Głowackiego i Krzysztofa Zimnocha. Głowacki trenuje u nas, Krzysiek Zimnoch trenował w Warszawie, a teraz ćwiczy w Białymstoku i tam pewnie raczej już pozostanie. Teraz na przykład zastanawialiśmy się nad treningami Andrzeja Sołdry i Kamila Szeremety w Warszawie, ale z uwagi na napięte terminy Fiodora Łapina z tej opcji przed galą w Opolu musieliśmy jeszcze zrezygnować. Docelowo jednak idealnie byłoby, gdyby ci zawodnicy ćwiczyli u nas na Petofiego, bo tutaj łatwiej o ciekawych sparingpartnerów. Logistycznie też byłoby to dla nas lepsze rozwiązanie.

- A co z Marcinem Rekowskim, który 1 lutego ma walkę wieczoru w Opolu?
Marcin powinien trenować w KnockOut Gymie od poniedziałku. Nie ukrywam, że będzie trudno o sparinpartnerów pod Olivera McCalla, bo to specyficzny zawodnik, ale chcemy mu pomóc w przygotowaniach i mam nadzieję, że trener Kałużny z trenerem Łapinem ułożą wszystko między sobą tak, by ta współpraca była jak najlepsza. Przy okazji powiem, że według mnie to może być bardzo trudna walka dla Marcina, mając na uwadze jego styl boksowania. Marcin jest zawodnikiem atakującym, często otwierającym się, zupełnie innym niż Krzysztof Zimnoch, który jest sprytniejszym bokserem i w ringu nie podejmuje takiego ryzyka.

- Możliwe są sparingi Marcina na przykład z Andrzejem Wawrzykiem?
Takie pytania należy kierować do trenera Łapina, ale myślę, że na pewnym etapie nie można wykluczyć, że Marcin i Andrzej będą wspólnie przerabiać jakieś elementy techniczne.

- Andrzej Wawrzyk wraca w Opolu walką z Dannym Williamsem. Rywal znany, doświadczony, ale ostatnio ma słabą passę. Skąd taki wybór?
Tu sytuacja jest prosta. Andrzej wraca po dotkliwej porażce, którą bardzo mocno przeżył emocjonalnie. Myślę, że najbardziej zabolał go nie sam fakt porażki, ale to że nie pokazał w tej walce, na co go naprawdę stać. To jeden z najambitniejszych zawodników w naszym teamie, on bardzo głęboko przeżywał swoją przegraną. Mieliśmy przed walką z Powietkinem taką umowę, że w przypadku porażki Andrzej odpocznie sobie trochę od boksu. Teraz potężnie wzmocnił się fizycznie, bo wreszcie miał na to czas. W mojej opinii to z wielu względów może być trudna walka dla Andrzeja i myślę, że niepotrzebnie budzi jakieś kontrowersje. Danny Williams to zawodnik ze znanym nazwiskiem i nawet jak przegrywa, daje z siebie wszystko i te jego pojedynki są ciekawe. Andrzej wraca na ring po bolesnej porażce, po długiej przerwie, z kim miałby boksować? Z Głazkowem czy Oquendo? Myślę, że 115-kilogramowy Williams ze swoim doświadczeniem nie musi być wcale łatwym rywalem dla Wawrzyka w tych okolicznościach.

- Czy po porażce Andrzeja z Powietkinem pojawiły się wątpliwości, czy dalej należy inwestować w jego rozwój?
Nie, bo my znamy potencjał Andrzeja i znakomicie zdajemy sobie sprawę, że on po prostu tego dnia tego potencjału nie pokazał. Jestem absolutnie przekonany, że to czołowy ciężki w Polsce, jestem ciekaw, jak będzie teraz boksował po tym jak się wzmocnił. Na pewno do tej pory był zbyt delikatny fizycznie i to zostało poprawione, a jak będzie się prezentował, to pokażą najbliższe walki.

Wasilewski o walce Szpilki: Dawno nie czułem takiej adrenaliny >>