Roman Martinez (24-0-1, 15 KO) okazał się minimalnie lżejszy od Ricky Burnsa (28-2, 7 KO) przed dzisiejszą walką o mistrzostwo świata kategorii super piórkowej federacji WBO. Pojedynek będzie główną atrakcją gali organizowanej przez Franka Warrena w Glasgow.

Broniący tytułu Portorykańczyk wniósł na wagę 58,4 kilograma, zaś Szkot o 400 gramów więcej. Dla Martineza będzie to trzecia obrona mistrzowskiego tytułu, który wywalczył w marcu ubiegłego roku nokautując na gali w Manchesterze Nicky Cooka.

11 września kolejny występ zanotuje Erik Morales (49-6, 34 KO), który podczas gali w Mexico City zmierzy się ze Szkotem Willim Limondem (33-2, 8 KO). Jako, iż słynny Meksykanin uważany jest za murowanego faworyta pojedynku, a starcie z Limondem ma być dla niego ledwie przetarciem przed poważniejszymi wyzwaniami, warto zastanowić się nad tym, co czeka go po ewentualnym zwycięstwie w zbliżającym się pojedynku.

Jak spekulują meksykańskie i amerykańskie media, federacja WBC, w przypadku zwycięstwa El Terrible nad Limondem, ma uczynić Meksykanina oficjalnym pretendentem do tytułu tejże organizacji w kategorii lekkiej, którego aktualnym posiadaczem jest Humberto Soto. Jest o tyle interesująca informacja, iż Morales nie jest w żadnym z rankingów WBC klasyfikowany w czołowej "15".

Sam pięściarz głośno wypowiada się o chęci walki z Juanem Manuelem Marquezem, do której miałoby dojść w pierwszym kwartale przyszłego roku. Jak poinformował obóz słynnego zawodnika, promująca Marqueza grupa Golden Boy Promotions jest wstępnie zainteresowana możliwością organizacji takiej konfrontacji. W międzyczasie, jeżeli pozwoli mu na to zdrowie, Erik na przełomie listopada i grudnia zamierza stoczyć jeszcze jeden pojedynek.

Zarówno Felix Sturm (33-2, 14 KO) jak i Giovanni Lorenzo (29-2, 21 KO), czyli główni bohaterowie jutrzejszej gali w Kolonii, nie mieli dziś podczas oficjalnej ceremonii ważenia, problemów z uzyskaniem wymaganego limitu kategorii średniej, wynoszącego 160 funtów (72,57 kg). Sturm, miejscowy faworyt, posiadacz tytułu super czempiona WBA, wniósł na wagę 158,9 funta (72,07 kg), z kolei jego pochodzący z Dominikany rywal - 158,2 (71,76 kg).

Dla 31-letniego Niemca  będzie to pierwsza walka od czternastu miesięcy. 

Rosjanin Dmitrij Pirog (17-0, 14 KO), który przed kilkudziesięcioma dniami zdobył mistrzowski pas federacji WBO w wadze średniej, nie zamierza spocząć na laurach. Ambitny trzydziestolatek zapowiada, że nie interesuje go utrzymanie za wszelką cenę wywalczonego tytułu, a przede wszystkim - prezentowanie boksu, który zapamiętają kibice:

- Po zwycięstwie nad Jacobsem, zdałem sobie sprawę, że zdobycie tytułu mistrzowskiego, to nie wszystko co chciałbym osiągnąć. Oczywiście, pas mistrza to spore wyróżnienie, ale ja chcę pokazywać przede wszystkim piękny boks. Bardzo lubiłem np. oglądać Sugara Raya Leonarda, pamiętam wiele cudownych walk z jego udziałem. Natomiast nie jestem już sobie w stanie przypomnieć, w których z tych pojedynków stawką był pas mistrzowski, a w których nie. Ja po prostu lubię go oglądać. 

Wygląda na to, że losy lokalizacji pojedynku o mistrzostwo świata WBA wagi lekko półśredniej pomiędzy  broniącym tytułu Amirem Khanem (23-1, 17 KO) i tymczasowym czempionem Marcosem Rene Maidaną (29-1, 27 KO) zostały już rozstrzygnięte. Początkowo zapowiadano, że kolejny zawodowy pojedynek Brytyjczyka odbędzie się w jego ojczyźnie, ale sumy zaproponowane za prawa do transmisji tej walki przez telewizję HBO zdają się przekonać włodarzy grupy Golden Boy Promotions do umieszczenia potyczki na gali organizowanej w USA.

Za pojedynek pokazywany na żywo w najlepszym czasie antenowym przy gali na terenie Stanów Zjednoczonych, HBO oferuje dwa miliony dolarów. Za ten sam czas antenowy, ale galę organizowaną w Wielkiej Brytanii HBO jest skłonne zapłacić 1,75 miliona dolarów, a za pokazywaną z odtworzenia walkę z gali na terenie Wysp HBO oferuje jedynie 750 tysięcy dolarów.

Obecnie najbardziej prawdopodobnymi lokalizacjami batalii pomiędzy Khanem i Maidaną są Las Vegas oraz Detroit. Do pojedynku dojdzie 11 grudnia.

Jak informowaliśmy na początku tygodnia, telewizja HBO zagroziła, że jeśli w ciągu najbliższych siedmiu dni, promotorzy Timothy Bradleya (26-0, 11 KO) oraz Devona Alexandra (21-0, 13 KO) nie zaczną działać w sprawie podpisania kontraktu na walkę unifikacyjną w kategorii lekko półśredniej pomiędzy oboma pięściarzami, to amerykańska stacja może wycofać swoją ofertę kupna praw transmisyjnych tego pojedynku.

Groźba HBO podziałała natychmiastowo. Bradley i jego menadżer Cameron Dunkin w ciągu kilku godzin zaakceptowali opiewającą na 1,1 miliona dolarów ofertę pojedynku od Gary Shawa, a reprezentujący interesy drugiej strony Don King w końcu przesłał swojemu pięściarzowi kontrakt na walkę. Trenujący Alexandra Kevin Cunningham po zapoznaniu się z kontraktem powiedział, że podpisanie umowy jest bardzo bliskie. Oficjalne potwierdzenie pojedynku powinno nastąpić już w przyszłym tygodniu.

Roy Jones Jr (54-7, 40 KO) niestety postanowił dalej rozmieniać swoją wielką legendę na drobne. Amerykanin powróci bowiem na zawodowe ringi już 7 października. W swoim rodzinnym mieście - Pensacoli na Florydzie - zgodnie z wcześniejszymi spekulacjami, Roy skrzyżuje rękawice z  dawnym pretendentem do tytułu mistrzowskiego WBO w kat. półśredniej, 37-letnim Dannym Santiago (34-4-1, 19 KO).

Ostatnie występy pięściarza, sympatykom jego talentu, przyniosły tylko rozczarowania. Szybka porażka z Australijczykiem Danny Greenem, czy bardzo słaba forma w pojedynku z Bernardem Hopkinsem, dobitnie pokazały, iż czas tego wielkiego niegdyś zawodnika, bezpowrotnie minął. 

Być może już na początku przyszłego roku, w narożniku byłego mistrza świata w kategorii półciężkiej, Chada Dawsona (29-1, 17 KO), stanie jeden z najlepszych dziś trenerów bokserskich, Freddie Roach. Charyzmatyczny szkoleniowiec, w jednym z wywiadów przyznał, iż ludzie z obozu 28-letniego amerykańskiego pięściarza kontaktowali się z nim w sprawie ewentualnej współpracy:

- Rzeczywiście były pewne telefony. Chad ma bardzo duży talent, nie mam pojęcia dlaczego nie potrafi go w pełnić wykorzystać. Czegoś najwidoczniej brakuje. Patrzę na to wszystko z boku i trudno mi dokładnie określić, gdzie leży problem. Z wielką chęcią rozpocząłbym z nim współpracę, pomógłbym mu się odpowiednio zmotywować. Może być o wiele lepszy, jeśli tylko zechce - ma ku temu możliwości. 

Amir Khan (23-1, 17 KO) liczył na to, że po swoim amerykańskim debiucie, kolejny pojedynek w obronie tytułu mistrza świata, będzie mógł stoczyć w Wielkiej Brytanii. Takie też były plany i pojedynek z Marcosem Maidaną (29-1, 27 KO) zapowiadany był na 11 grudnia w Londynie. Jak powiedział jednak Richard Schaefer, dyrektory wykonawczy promującego obydwu pięściarzy Golden Boy Promotions, HBO nalega na to by walka odbyła się w USA. Jako możliwe lokalizacje Schaefer wymienił Detroit i Las Vegas.

- Detroit jest największym skupiskiem muzułmanów w USA. Myślę, że jest gotowe na wielką walkę. Z kolei Las Vegas od zawsze jest popularnym miejsce wśród Brytyjczyków no i bez wątpienia jest stolicą światowego boksu - powiedział Schaefer. - Oczywiście nie wykluczone, że walka odbędzie się mimo wszystko w Anglii, ale jednak HBO bardzo zależy by pojedynek został zorganizowany na terenie USA.

World Boxing Council potwierdza dotychczasowe doniesienia o tym, że w ich nowym rankingu Julio Cesar Chavez Jr. (41-0-1, 30 KO) znajdzie się na pierwszym miejscu i będzie oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza świata WBC kategorii średniej, w którego posiadaniu jest Sergio Martinez (45-2-2, 24 KO). Argentyńczyk stoczy w najbliższym czasie wolną obronę mistrzowskiego pasa z jeszcze nieznanym rywalem, a później będzie miał obowiązek bronienia tytułu w pojedynku z 24-letnim Meksykaninem.

Warto przypomnieć jednak, że na 4 grudnia planowana jest walka Chaveza z Miguelem Cotto (35-2, 28 KO) i najprawdopodobniej "Syn legendy" z pozycji oficjalnego pretendenta "nie skorzysta".