Tymczasowy mistrz świata WBA wagi lekko półśredniej Marcos Rene Maidana (28-1, 27 KO) zmierzy się 28 sierpnia na gali w Buenos Aires z doświadczonym DeMarcusem Corleyem (37-13-1, 22 KO). Były mistrz świata przedziału wagowego do 140 funtów ma być dla bardzo mocno bijącego Argentyńczyka przetarciem przed poważnymi walkami o duże pieniądze w drugiej części roku.

Maidana jest cały czas przymierzany do pojedynku z pełnoprawnym czempionem WBA Amirem Khanem (23-1, 17 KO). Anglik stoczy swoją kolejną walkę dopiero w grudniu i niewykluczone, że jego rywalem będzie wówczas właśnie 26-letni "El Chino".

Nie jest wykluczone, że za jakiś czas może dojść do trzeciej mistrzowskiej konfrontacji czempiona WBC wagi junior ciężkiej Krzysztofa Włodarczyka (43-2-1, 32 KO) z Giacobbe Fragomenim (26-3-1, 10 KO).

Z nieoficjalnych informacji wynika bowiem, że World Boxing Council zamierza wyznaczyć świetnie znanego polskim kibicom Włocha do oficjalnego eliminatora. Rywalem Fragomeniego miałby być Portorykańczyk Francisco Palacios (19-0, 12 KO). W aktualnym rankingu WBC Fragomeni i Palacios sklasyfikowani są odpowiednio na trzeciej i drugiej pozycji.

Tymczasem Włodarczyka czeka wstępnie planowana na wrzesień wolna obrona tytułu.

31 lipca w Hamburgu trzecią obroną tymczasowego tytułu WBC kategorii średniej zanotuje Sebastian Zbik (29-0, 10 KO). Jego przeciwnikiem będzie niepokonany Argentyńczyk, Jorge Sebastian Heiland (16-0, 8 KO). Niemiec wprawdzie jest zdecydowanym faworytem nadchodzącego starcia, jednak z szacunkiem traktuje zdecydowanie niżej notowanego rywala.

- Heiland jest niepokonany, agresywny i bardzo ambitny. On jest typowym Argentyńczykiem, który się nigdy nie poddaje. Nie mogę go zlekceważyć i tego nie zrobię - powiedział 28-letni Żbik, dodając: Sparingi przebiegają dosyć dobrze, nawet w momencie, gdy w godzinach popołudniowych warunki w sali treningowej przypominają saunę.

Czekający w kolejce do pasa IBF wagi półśredniej Randall Bailey (41-7, 36 KO) prawdopodobnie zaryzykuje swoją pozycję i we wrześniu skrzyżuje rękawice z byłym czempionem tej organizacji Isaaciem Hlatshwayo (29-2-1, 10 KO). Szczegóły kontraktu na ten pojedynek zostały już ustalone i do finalizacji brakuje jedynie podpisów obu pięściarzy.

Co ciekawe do tej konfrontacji ma dojść na terenie Belgii, co może oznaczać, że zwycięzca spotka się w Jacksonem Osei Bonsu, który w marcu wytrzymał w ringu z Baileyem niecałą rundę. Dla Hlatshwayo pojedynek z Amerykaninem byłby pierwszym zawodowym występem od czasu porażki przed czasem z Dejanem Zaveckiem.

- Walka z Floydem to coś co chciałby zobaczyć każdy fan boksu na świecie, włączając w to mnie i Manny'ego. - mówi Freddie Roach w nadziei na to, że Floyd Mayweather (41-0, 25 KO) podpisze wreszcie kontrakt na walkę wszech czasów z jego najbardziej znanym podopiecznym Mannym Pacquiao (51-3-2, 38 KO).

- Niestety teraz piłka jest po stronie Floyda i on może zrobią z nią co tylko zechce. My nie będziemy czekać na niego w nieskończoność, mamy kilka innych opcji. Pojedynki z Marquezem, Cotto czy Margarito będą i tak dużo lepsze od walki z nim. Wszystko kręci się wokół pieniędzy, trzeba sprzedawać Pay-Per-View, a walka z nimi będzie dużo bardziej emocjonująca od pojedynku z Mayweatherem. On będzie i tak tylko uciekał w ringu przed Mannym. To samo z resztą robi teraz poza ringiem. - twierdzi Roach.

Floyd Mayweather otrzymał czas do piątku na ostateczną decyzję w sprawie walki z Mannym Pacquiao, która planowana jest na 13 listopada w Las Vegas.

Oscar De La Hoya, który od kilku miesięcy promuje wschodzącą gwiazdę meksykańskiego boksu Saula Alvareza (33-0-1, 25 KO) zdradził, że najbardziej prawdopodobnym rywalem 19-letniego Meksykanina na gali 18 września będzie obecny mistrz Europy wagi półśredniej Matthew Hatton (39-4-2, 15 KO). Alvarez w ubiegłą sobotę zdobył srebrny pas WBC kategorii junior średniej, jednak sam pięściarz twierdzi, że o poważne tytuły chce walczyć w limicie wagowym do 66 kilogramów.

Warunkiem zakontraktowania tej walki jest jednak piątkowa wygrana Hattona nad bardzo wymagającym Jurijem Niużnienką, który ma w swoim dorobku m.in. wygraną nad Rafałem Jackiewiczem, a jedyną porażkę w zawodowej karierze zaliczył z Wiaczesławem Senczenką.

Telewizja HBO zdecydowała się nie transmitować gali organizowanej 18 września przez grupę Golden Boy Promotions, na której głównym wydarzeniem wieczoru będzie pojedynek byłego pięściarza numer jeden na świecie Shane'a Mosleya (46-6, 39 KO) i zwycięzcy pierwszej edycji programu "The Contender" Sergio Mory (22-1-1, 6 KO).

Impreza będzie pokazywana w systemie Pay-Per-View jednak w całości będzie finansowana przez stajnię Oscara De La Hoi, bez pomocy finansowej czy marketingowej ze strony HBO. Poprzednia taka gala organizowana w pojedynkę przez GBP, gdzie główną atrakcją był rewanż Bernarda Hopkinsa z Royem Jonesem Jr sprzedała się tylko w ilości 125 tysięcy.

Federacja WBO wydała oficjalne oświadczenie dotyczące zaplanowanej na 18 września w Birmingham walki w kategorii półciężkiej pomiędzy Nathanem Cleverly  (19-0, 9 KO) i Karo Muratem (22-0, 13 KO), która do tej pory anonsowana była jako pojedynek o tytuł tymczasowego mistrza świata.

World Boxing Organization poinformowała, że wrześniowa angielsko-niemiecka konfrontacja będzie jedynie eliminatorem a nie starciem mistrzowskim.

Warto przypomnieć, że aktualnym pełnoprawnym czempionem WBO w limicie 175 funtów jest Niemiec Jurgen Brahmer (36-2, 29 KO).

20 lipca dojdzie do przetargu mającego wyłonić organizatora walki eliminacyjnej do pasa IBF wagi junior ciężkiej pomiędzy BJ Floresem (24-0, 15 KO) i Yoanem Pablo Hernandezem (22-1, 11 KO). Amerykanin spodziewa się, że do przetargu przystąpią nie tylko promotorzy obu pięściarzy, ale także inne grupy.

- Rozmawiałem wczoraj z Davidem Hayem, on jest bardzo zainteresowany tą walką. Musicie pamiętać, że oprócz boksowania on ma także własną grupę promotorską. Jesteśmy od dawna przyjaciółmi i wspaniale byłoby zaboksować na jednej gali z nim. - mówi Flores.

Amerykanin ostatni raz boksował rok temu, jednak nie martwi się długim rozbratem z ringiem przed najważniejszym pojedynkiem w zawodowej karierze.

- Pozostawałem aktywny i nie siedziałem bezczynnie w domu. Sparował z Chadem Dawsonem czy Johnem Ruizem. Byłem też potrenować u Davida Haye'a. Wiem, że walka z Hernandezem będzie najtrudniejszą w mojej karierze, ale na pewno przetestuję jego jako pięściarza i przede wszystkim jego szczękę. W przeszłości padał na deski więc postaram się to powtórzyć. On jest bardzo niewygodny, trudny do trafienia i ma dobrą technikę. Hernandez jest w stanie mnie wypunktować dlatego będę dążył do zmiany tempa walki i trzymania go blisko. - zapowiada pięściarz grupy Square Ring.

W sobotę na gali w kalifornijskim Rancho Mirage dojdzie do bardzo ciekawie zapowiadającej się konfrontacji dwóch czołowych pięściarzy kategorii junior średniej - Alfredo Angulo (18-1, 15 KO) oraz Joachima Alcine'a (32-1, 19 KO). Pojedynek będzie ostatecznym eliminatorem do pasa WBC, który po zwakowaniu przez Sergio Martineza pozostaje obecnie bez właściciela. Angulo wierzy, że to właśnie jemu przypadnie szansa walki o mistrzostwo świata.

- Czuję się obecnie bardzo dobrze, mój trening naprawdę daje efekty. Mam nowego opiekuna od przygotowania fizycznego i to daje mi pewność siebie, sprawia że czuję się mocny. Nie planuję nic specjalnego na tę walkę, będę robił to samo co zwykle. To będzie piękna walka zakończona moim zwycięstwem. Po wygranej jestem gotowy zmierzyć się o pas z każdym pięściarzem na świecie. - deklaruje 27-letni pięściarz, który relaksuje się przed walkami oglądając meksykańskie opery mydlane.

- To mnie odpręża i pozwala się wyluzować. Wiem, że to nie jest zbyt męskie zajęcie, ale nie wstydzę się tego. - śmieje się Angulo.

Główną walką wieczoru na tej samej gali będzie pojedynek Timothy Bradleya z Luisem Carlosem Abregu.