Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Kliczko Haye

- Nie lubię go, bo gada jak Borat - opisuje rywala David Haye (25-1, 23 KO). Kiedy on i Władimir Kliczko (55-3, 49 KO) wypowiadają się o sobie, nie wiadomo, gdzie kończy się autentyczna niechęć, a zaczyna marketing. Ich walka w sumie o trzy tytuły mistrza świata wagi ciężkiej (WBA należący do Brytyjczyka i IBF oraz WBO Ukraińca) odbędzie się w Hamburgu 2 lipca. Kampanie negocjatorów, menedżerów i promotorów, pracujących w znoju, aby do niej doszło, trwały od przynajmniej dwóch lat. Pierwszy raz spotkali się oko w oko 27 kwietnia 2008 w Excel Arena w Londynie. Haye - jako mistrz świata kategorii juniorciężkiej - właśnie robił szum medialny wokół awansu do najwyższej wagi. Dopadł Władimira na ruchomych schodach i w świetle umówionych kamer pytał Ukraińca dramatycznym głosem, dlaczego nie chce z nim walczyć. Rok później walka była umówiona, jednak Haye wycofał się z powodu kontuzji.

Teraz, kiedy ponownie się porozumieli co do podziału pieniędzy i biletów, kiedy już podpisali umowy, obaj robią wszystko, aby sprzedać walkę jak najdrożej. A wcale nie jest to łatwe. Władymir Kliczko po prostu da się lubić, jest uśmiechnięty, dowcipny, mówi świetnie po angielsku. I zmiata z ringu rywali - 49 z 55 zwycięskich pojedynków zakończył przed czasem. Nie jest więc tak wdzięcznym tematem do szyderstw jak poprzedni rywale Haye'a w wadze ciężkiej, a zwłaszcza Bogu ducha winien miły człowiek, choć faktycznie niesztampowy, Nikołaj Wałujew. Olbrzym z Sankt Petersburga był obrażany przez Brytyjczyka w sposób nawet w boksie rzadko spotykany - drwiny były z owłosienia, zapocenia, wzrostu, urody.

O Kliczce takich bzdur powiedzieć się nie da. Brytyjczyk więc nie podaje ręki, mówi, że bracia Kliczko mordują boks, że w ringu są nudni. Wcześniej publikował zdjęcia, gdy trzyma w rękach ich odcięte głowy, słowem, próbuje rozkręcić cyrk do pełnej prędkości. Brytyjskie media idą w tym kierunku. Gdy pięściarze zjechali do Londynu na promocje pojedynku, telewizja Sky Sport zaaranżowała swój program tak, aby Kliczko z zaskoczenia dowiedział się, że jego wypowiedzi będą komentowane przez złośliwego rywala. Haye nie mógł powstrzymać się, aby nie obrażać Kliczkę, który dowiedział się, że mówi jak Kazach Borat, bohater prowokacyjnej komedii Sashy Barona Cohena, za którą obraziło się całe państwo Kazachstan. Kliczko urodził się w Semipalatyńsku, mieście które - teraz jako Semej - znajduje się w Kazachstanie. Nie wiadomo, czy i za ile walka będzie tam pokazana.

Radosław Leniarski, "Gazeta Wyborcza", sport.pl{jcomments on}