Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Był 1 grudnia 2018 roku. Cały sportowy świat patrzył na to, co się wydarzy w ringu. W hali Staples Center w Los Angeles Tyson Fury zaczął agresywniej, wygrywał więcej rund, ale w dziewiątym starciu padł na deski. Szybko zerwał się na nogi, ale w dwunastej rundzie znowu leżał. Tym razem wydawało się, że to koniec, że nie ma możliwości, aby „król Cyganów” wstał. A jednak w sobie tylko wiadomy sposób dał radę i dotrwał do końca. Nawet Wilder nie mógł w to uwierzyć. Sędziowie byli niejednogłośni, skończyło się remisem i było pewne, że dojdzie do rewanżu.

W nocy z soboty na niedzielę (w Polsce pokaże to TVP Sport) Fury i Wilder znowu wejdą do ringu. Od dawna nie było starcia o takim ładunku sportowym. Starcia, które budziłoby takie emocje. Wydarzenie w Las Vegas reklamowano przy okazji Super Bowl, mówiono o nim wszędzie. Wydaje się, że promocyjnie zrobiono niemal wszystko, co można, aby o rewanżu usłyszał cały świat. Pytanie, czy pójdzie za tym finansowy sukces? Obaj mają zarobić co najmniej po 25 milionów dolarów, choć akurat o pieniądzach mówi się przy okazji tej walki najmniej.

Wilder i Fury są uważani przez wielu za najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej (choć jest także Anthony Joshua – mistrz IBF, WBA i WBO). Amerykanin od stycznia 2015 roku jest mistrzem federacji WBC i to trofeum będzie stawką pojedynku. Atmosfera jest tak podgrzana, że komisja sportowa stanu Nevada wydała komunikat zakazujący pięściarzom konfrontacji twarzą w twarz po piątkowej ceremonii ważenia.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>