Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Deontay Wilder (42-1-1, 41 KO) przerwał milczenie w mediach społecznościowych, publikując pierwszy od dawna wpis na Twitterze! Niestety - dla fanów "Bronze Bombera" - aktywność Amerykanina nie miała nic wspólnego z jego karierą.

35-letni Wilder w lutym doznał pierwszej zawodowej porażki, przegrywając przez techniczny nokaut z Tysonem Furym (30-0-1 21 KO) i tracąc tym samym na rzecz "Króla Cyganów" mistrzowski pas WBC kategorii ciężkiej. Po przegranej olbrzym z Alabamy praktycznie "zapadł się pod ziemię", nie udzielał żadnych wywiadów (poza jednym zaraz po walce dla Yahoo Sports) i zaprzestał całkowicie (dużej wcześniej) aktywności w mediach społecznościowych. 

Cisza ze strony Wildera była tym bardziej zastanawiająca, że w tym roku miał on się zmierzyć po raz trzeci z Furym, a według promotorów Wyspiarza klauzula rewanżowa miała swoje ograniczenia czasowe. Ostatnio opiekunowie Fury'ego zakomunikowali nawet, że Wilder definitywnie stracił już prawo do rewanżu ze swoim pogromcą. Jak na te wieści zareagował Amerykanin? Nie zareagował w ogóle...

Wczoraj nieoczekiwanie zdetronizowany czempion "objawił się" natomiast swoim kibicom na Twitterze, by oświadczyć, że nie może doczekać się walki... Gervonty Davisa z Leo Santa Cruzem, którzy zaboksują w sobotę. 

A co z karierą samego Wildera? Nadal nic nie wiadomo. Jego menadżer Shelly Finkel uparcie powtarza, że 19 grudnia dojdzie do trzeciej walki z Tysonem Fuym... Z Tysonem Furym, który już kilka dni temu oficjalnie ogłosił, że boksuje 5 grudnia z innym rywalem.