Mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder (40-0, 39 KO) od wielu miesięcy bezskutecznie zabiega o unifikacyjny pojedynek z czempionem WBA i IBF Anthonym Joshuą (20-0, 20 KO). "Bronze Bomber" twierdzi, że Brytyjczyk i jego obóz obawiają się porażki.

- Z biznesowego punktu widzenia, myślę, że on jako mistrz nie jest zbyt pewny siebie - mówi Wilder. - On nie zachowuje się jako mistrz tak jak to było kiedyś. Gdy Joshua tylko słyszy moje nazwisko, od razu się zmienia. Ja wiem, że oni się mnie boją. Sam bym się siebie bał, wiedząc, że naprzeciw mnie staje gość, który wszystkich nokautuje. Jestem absolutnie przekonany, że Joshua się mnie obawia. On i jego promotor.

- On mówi, że chce ze mną walczyć w Vegas, a za minutę już twierdzi, że jednak woli u siebie. Ja nie dbam o to, gdzie będzie walka. Nieważne, czy to będą Stany, może być nawet u niego w kraju, mogę jechać. Ja po prosu czuję, że muszę zapisać się w historii, postawić swoją pieczęć na wade ciężkiej. By moje nazwisko przeszło do historii, muszę boksować wszędzie - tłumaczy olbrzym z Alabamy.

Póki co Deontay Wilder na ewentualne rozmowy w sprawie organizacji starcia z Anthonym Joshuą musi poczekać do rozstrzygnięcia najbliższej walki Brytyjczyka, który 31 marca w Cardiff skrzyżuje rękawice z posiadaczem pasa WBO Josephem Parkerem (24-0, 18 KO).