Mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder (38-0, 37 KO) stara się szukać pozytywów w fakcie, że po dyskwalifikacji za doping Luisa Ortiza 4 listopada będzie musiał ostatecznie zaboksować z Bermanem Stivernem (25-2-1, 21 KO).

- Stiverne chciał tej walki, to ją dostanie - mówi "Bronze Bomber". - Stanie się to, co ma się stać. Proście, a będzie wam dane. Ja przynajmniej zaliczę obowiązkową obronę i będę miał ją z głowy. 

- W pierwszej walce ze Stivernem złamałem rękę w trzeciej rundzie i mimo wszystko dominowałem w ringu, choć walka potrwała cały dystans. Tym razem będzie inaczej i nie skończy się to dla niego dobrze - odgraża się olbrzym z Alabamy i dodaje: - Stiverne zapłaci mi za to, że Ortiz nawalił!