25 lutego w Alabamie Deontay Wilder (37-0, 36 KO) w piątej obronie pasa WBC wagi ciężkiej zmierzy się z niepokonanym Geraldem Washingtonem (18-0-1, 12 KO). "Bronze Bomber" w ostatnich dniach musiał robić sobie przerwy w przygotowaniach, by móc uczestniczyć jako świadek w procesie, jaki jego promotorzy wytoczyli Aleksandrowi Powietkinowi (31-1, 22 KO), jednak jak zapewnia, dodatkowe zobowiązania nie wpłyną na jego formę. 

- Jestem cały czas w treningu mimo sprawy. Jest ze mną Mike Breland. Po rozprawach idziemy trenować, więc nie tracę koncentracji na walce. 25 lutego nie będę miał żadnych wymówek! - deklaruje Amerykanin.

Pozew, jaki ekipa Wildera złożyła przeciw obozowi Powietkina, dotyczy planowanej na maj ubiegłego roku walki, odwołanej po tym, jak w organizmie Rosjanina wykryto meldonium. Wilder przyznaje, że mimo dwóch dopingowych wpadek, które Powietkin zanotował w w ostatnich miesiącach, cały czas myśli jeszcze o pokonaniu go w ringu. 

- Wciąż jakaś część mnie chciałaby walczyć z Powietkinem. Z tego prostego powodu, że przez niego zmarnowałem tyle mojego czasu i czasu innych - tłumaczy czempion z Tuscaloosy.