21 maja w Moskwie Deontay Wilder (36-0, 35 KO) stanie do walki w obronie pasa WBC wagi ciężkiej, krzyżując rękawice z Aleksandrem Powietkinem (30-1, 22 KO). Dwumetrowy Amerykanin w pojedynku z rosyjskim challengerem chce skorzystać z taktyki Władimira Kliczki, który w 2013 roku zdeklasował Powietkina, w drodze po punktowe zwycięstwo fundując mu cztery nokdauny.

- Kliczko w walce z Powietkinem trzymał go na dystans i był bardziej agresywny. To właśnie zamierzam zrobić, będę boksował na dystans i będę agresywny - zapowiada olbrzym z Alabamy.

- Ja dodatkowo będę jeszcze bardziej agresywny i dużo szybszy od Kliczki. Obiecuję, że Powietkin stanie w ringu z pięściarzem, jakiego dotąd nigdy nie widział, tego możecie być pewni! - odgraża się Wilder. 

Co ciekawe, trener i menadżer czepiona Jay Deas nie do końca podziela opinię swojego podopiecznego. - Deontay to kompletnie inny zawodnik niż Kliczko, więc to co działało w przypadku Władimira niekoniecznie musi zadziałać w przypadku Deontaya, i vice versa. Deontay powinien robić to, w czym jest najlepszy - boksować z daleka i stwarzać sobie okazję do uderzenia. On z każdym dniem jest lepszy i myślę, że 21 maja zobaczycie go lepszego niż kiedykolwiek - twierdzi Jay Deas.

Majowy pojedynek będzie dla Deontaya Wildera pierwszą obowiązkową obroną tytułu. Wcześniej Amerykanin stoczył trzy zwycięskie walki mistrzowskie z zawodnikami wybranymi przez swój team z rankingowej piętnastki.