Aleksander Powietkin (31-1, 22 KO) nie przyznaje się do zażycia zakazanej ostaryny, którą wykryto podczas badania antydopingowego próbki pobranej od niego w dniu 6 grudnia. Rosjanin biorący udział w programie Clean Boxing Program przekonuje, że w jego przypadku sięganie po doping byłoby irracjonalne. 

- Jaki byłby sens brać doping, żeby wpaść na ostatnim teście? - pyta retorycznie zawodnik grupy Mir Boksa. - To bez sensu. Nie wiem, jak ta substancja dostała się do mojego organizmu, ale gdy informacja o wynikach kontroli do mnie dotarła, poczułem się źle i przejąłem się tym. 

Powietkin podczas sobotniej gali w Jekaterynburgu miał skrzyżować rękawice w boju o pas WBC Interim wagi ciężkiej z Bermanem Stivernem (25-2-1, 21 KO). Ten jednak na wieść o dopingowej wpadce rywala z walki się wycofał. Zdaniem Rosjanina "B.WARE" po prostu wykorzystał pretekst, by zrezygnować z rywalizacji. 

- Myśle, że Stiverne prawdopodobnie nie chciał walczyć. To było jasne od samego początku. Nie widziałem w jego oczach żądzy walki i w ogóle wyglądał, jakby był w słabej formie - ocenił rosyjski pięściarz.

Wobec wycofania się Bermane'a Stiverne'a Aleksander Powietkin ostatecznie zmierzył się w Jekaterynburgu z Johannem Duhaupas (34-3, 21 KO), którego znokautował w szóstej rundzie.