Frank Warren nie ma wątpliwości co do winy Aleksandra Powietkina (30-1, 22 KO), u którego przy okazji kwietniowej kontroli antydopingowej wykryto śladowe ilości meldonium. Czołowy brytyjski promotor, reprezentujący interesy m.in. Tysona Fury'ego, w swoim felietonie podkreśla, że dopingowa wpadka Rosjanina kosztowała wiele nie tylko jego rywala, ale także firmy i telewizje biznesowo zaangażowane w planowaną na 21 maja a ostatecznie odwołaną walkę Powietkina z mistrzem świata WBC Deontayem Wilderem (36-0, 35 KO). 

"Strasznie mi szkoda Wildera, który trenował w Sheffield do tego intrygująco zapowiadającego się pojedynku. Dawał z siebie wszystko, poniósł w związku z tym wydatki i z całą pewnością należy mu się jakaś rekompensata. To było bardzo nie w porządku." - pisze Warren. 

"Ale nie tylko Bronze Bomber jest tutaj przegrany. To dla mnie bardzo irytujące, bo BoxNation straciło dużą walkę, na którą wydaliśmy wiele pieniędzy, by pozyskać widzów. Bardzo przepraszam fanów, ale w tych okolicznościach jesteśmy bezradni." - dodaje promotor współkierujący brytyjskim kanałem bokserskim. 

"Dla mnie najlepszym scenariuszem byłoby teraz zawieszenie Powietkina na jakiś czas, co mogłoby w konsekwencji w wieku 36 lat oznaczać zakończenie jego kariery." - ocenia Frank Warren.

Na chwilę obecną nie wiadomo, jak zakończy się sprawa Aleksandra Powietkina. Federacja WBC od piątku prowadzi swoje dochodzenie, do którego zakończenia potrzebne będzie m.in. zbadanie próbki B.