Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Kilka dni temu Tony Bellew (29-2-1, 19 KO) stanowczo wykluczył możliwość skrzyżowania rękawic z Dillianem Whytem (20-1, 15 KO). "Nie będę tracił na niego czasu. Przepowiadał, że Haye mnie zmiażdży. Mylił się. Dlaczego miałbym w finałowym eliminatorze boksować z kimś, kto został znokautowany w walce o pas Wielkiej Brytanii? Dlaczego miałbym się bić z nim, skoro moje imię pada z ust mistrzów świata? To nie ma sensu." - napisał w swoim felietonie "Bombardier" z Liverpoolu po wygranej przed czasem z Davidem Hayem. Krytyka ze strony rodaka podrażniła ambicje Whyte'a.

- Jestem przecież jednym z najwyżej notowanych ciężkich poza mistrzami świata - przypomina w rozmowie ze Sky Sports "The Body Snatcher". - Bellew mówi, że nie będzie się ze mną bił, bo stwierdziłem, że Haye go znokautuje do szóstej rundy. Stary! Nawet twój sponsor z twoich spodenek typował wygraną Haye'a. Przestań wygadywać głupoty i stawaj do walki!

- Moja walka z Bellew by się sprzedała. To fakt. Jestem tutaj większym nazwiskiem niż Joseph Parker czy Deontay Wilder. Przecież Bellew męczy się z jednonogim facetem, nawet nie umiał go porządnie znokautować. Jak zatem miałby znokautować prawdziwego ciężkiego? To niemożliwe - prowokuje Whyte i dodaje: - Bellew to pseudo-ciężki, powinien wrócić do wagi junior ciężkiej. Jeśli chce tu zostać, musi się sprawdzić z naturalnym ciężkim. Ja bym go znokautował w góra sześć rund!