Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Tony Bellew (29-2-1, 19 KO) przyznał w rozmowie ze Sky Sports, że jeszcze przed półmetkiem swojej walki z Davidem Hayem (28-3, 26 KO) nie miał żadnych wątpliwości, że konfrontacja z faworyzowanym przez bukmacherów rywalem zakończy się dla niego zwycięsko. 

- [Po zakończeniu piątej rundy] powiedziałem mu "Ty już padasz, chłopaku!". Wiedziałem, że trafił mnie tym, czym tylko mógł i zniechęcił się, a ja miałem na głowie tylko małe zadrapanie - wspominał Bellew. - Już pod koniec czwartej rundy wiedziałem, że już go mam, nawet w pierwszej przeszła mi przez głowę myśl, że mogłem go skończyć. 

Sensacyjny zwycięzca pojedynku w Londynie zdradził jednak, że i on miał w ringu swoją chwilę zwątpienia. - Ważyłem trochę więcej niż powinienem i w ósmym starciu dopadł mnie kryzys. W pierwszych czterech-pięciu rundach boksowałem taktycznie, chciałem, aby Haye chybiał i płacił za to. Będę totalnie szczery - w ósmej rundzie byłem całkiem wypompowany i modliłem się, by złapać drugi oddech - wyznał aktualny wciąż czempion WBC wagi junior ciężkiej, który po nieoczekiwanej wiktorii pozostanie prawdopodobnie na dobre w królewskiej dywizji.