Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Luis Ortiz (25-0, 22 KO) po podpisaniu kontraktu promotorskiego z Eddiem Hearnem nabrał wiatru w żagle. 38-letni Kubańczyk liczy, że wkrótce oficjalnie zostanie numerem jeden wagi ciężkiej. - To są wszystko piz*** - mówi o swoich konkurentach "King Kong".

- Jestem bardzo rozczarowany tym, że wszyscy zawodnicy przede mną uciekają - żali się Ortiz, który pierwotnie miał wrócić na ring starciem z Aleksandrem Ustinowem, potem Carlosem Takamem, jednak ostatecznie skrzyżuje rękawice z Malikiem Scottem (38-2-1, 13 KO).

Ortiz jako "tymczasowy" czempion WBA miał wziąć udział, wraz z dwoma innymi posiadaczami tytułów World Boxing Association w turnieju o bezdyskusyjne mistrzostwo WBA królewskiej dywizji, ale wygląda na to, że po zakończeniu kariery przez Rusłana Czagajewa i zawieszeniu Tysona Fury'ego, turniej stracił rację bytu. - Powinno być teraz tak, że każdy, kto zgłasza pretensje do pasa WBA albo jest najwyżej notowany w rankingu, powinien walczyć z najlepszym albo odpuścić - przedstawia swoje stanowisko Ortiz.

- Ja chciałbym zunifikować tytułu, walcząc z Anthonym Joshuą albo Deontayem Wilderem. Nie zatrzymam się, dopóki nie zostanę bezdyskusyjnym mistrzem świata. Te tchórze unikają  mnie, ale wa końcu bedą musiały wyjsć ze mną do ringu! - odgraża się nowy podopieczny Eddiego Hearna.