Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W sobotę na gali PBC w Birmingham mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder (36-0, 35 KO) stoczy drugą tegoroczną walkę, krzyżując rękawice z Chrisem Arreolą (36-4, 31 KO). Kalifornijczyk jest przed tą walką tak mocno zdeterminowany, że przyjął pojedynek, nie pytając nawet o wysokość swojej gaży.

- Jeśli dostaję szansę walki o mistrzostwo świata, to nawet nie pytam o stawki. Po prostu podpisuję kontrakt bez czytania. Szczerze, to nawet nie wiem ile zarobię za walkę z Wilderem. Ja chcę w tej walce zdobyć pas, a nie wygrać fortunę na loterii - przekonuje Arreola, który zamierza rozstrzygnąć pojedynek ze swoim rodakiem przed czasem.

- Nie wierzę, że sędziowie pozwolą mi wygrać z Wilderem na punkty. Wiem, że będę go musiał znokautować i z takim nastawieniem będę boksował. Mój każdy cios będzie obliczony na nokaut. Mogę go trafiać w ramiona, łokcie czy tył głowy. Każdy cios na pewno będzie go bolał - twierdzi pięściarz, który już dwukrotnie miał szansę na wywalczenie mistrzowskiego tytułu w "królewskiej" kategorii.

- Jeszcze nikt tak naprawdę nie smusił Wildera do walki w półdystansie. Niektórzy próbowali, ale on świetnie wykorzystywał swoje warunki i nie pozwalał im podejść. Ze mną nie będzie tak łatwo. Ja w tej walce nie mam nic do stracenia. Po prostu wyjdę do ringu i zostawię tam wszystko - podsumowuje Arreola.

Wilder w tym roku zanotował już wygraną wygraną, zwycieżając w walce z Arturem Szpilką. Dla Arreoli będzie to pierwszy tegoroczny występ.