- Po co machać rękoma? Dla samego machania? Jest stare powiedzenie, że jesteśmy w biznesie, gdzie chodzi o to, żeby zrobić rywalowi krzywdę. Biję, kiedy wiem, że będzie naprawdę bolało. Chcę, żeby dochodziły czyste ciosy, bo takie robią najwięcej spustoszenia. Trafić w szczękę, na punkt. Jak nie ma szansy na taki cios, to go nie zadaję - mówi Charles Martin (24-0, 21 KO), nowy mistrz świata IBF, gratulując walki Arturowi Szpilce i dziękując za pochwałę Tomaszowi Adamkowi.

Przemysław Garczarczyk: Postawiłeś na obronę Denver Broncos przeciwko Carolina Panthers w meczu o Super Bowl 50 - podobnie jest kiedy wychodzisz na ring - obrona przede wszystkim?
Charles Martin: To jest chyba najtrudniejsza część pięściarstwa - połączenie jednego z drugim. Nie można tylko unikać ciosów, bo nic się takim boksem nie wygra. Ale wcale niekoniecznie trzeba być jakimś wirtuozem defensywy, żeby być mistrzem świata wagi ciężkiej. Na przykład Deontay Wilder. W jego przypadku, ofensywa jest najlepszą obroną, bo jego rywale nigdy nie mogą pójść na całość, bo wiedzą, czym się to może skończyć. Ale jak mówimy o Wilderze, to muszę powiedzieć, że Artur Szpilka walczył z nim naprawdę bardzo dobrze. Dla mnie do czasu nokautu wygrywał walkę - Wilder był zagubiony. Ale jak się ma ten jeden cios, który wszystko zmienia... Taki sam był w ringu Lennox Lewis.

Jesteś, pomimo zaledwie 24 walk, pięściarzem walczącym w starym stylu, nic nie robisz na pokaz. Nie marnujesz sił. Bijesz, kiedy wiesz, że trafisz.
Tak samo trenuję. Przez dziesięć lat mojego doświadczenia z pięściarstwem, czterech lat z zawodostwem, zawsze chciałem być tym cierpliwym bokserem. Po co machać rękoma? Dla samego machania? Jest stare powiedzenie, że jesteśmy w biznesie, gdzie chodzi o to, żeby zrobić rywalowi krzywdę. Ja to traktuję dosłownie. Biję, kiedy wiem, że będzie naprawdę bolało. Chcę, żeby dochodziły czyste ciosy, bo takie robią najwięcej spustoszenia. Trafić w szczękę, na punkt. Jak nie ma szansy na taki cios, to go nie zadaję. Tak trenuję i tak walczę.

Co jest najbardziej niedocenianą częścią twoich umiejętności?
Szybkość z jaką potrafię zadawać ciosy. Dla mnie to trochę śmieszne, bo wiem, że potrafię walczyć na kilku biegach. Włączam, kiedy je potrzebuje. Dlaczego śmieszne? Bo ci, którzy nie są ze mną w ringu, myślą, że jestem wolny. Tylko, że to nie ma nic wspólnego z tym, jak szybko biję. Nie mam z tym problemu. Niech myślą co chcą. Zawsze byłem tym, któremu ma się nie udać. Bez szans na sukces. Tylko, że ja zawsze wygrywam.

Tomek Adamek, oglądający przy ringu Barclays Center Twoją walkę ze Sławą Głazkowem, w połowie pierwszej rundy powiedział, że wygrasz, że to jest tylko kwestia czasu. Że mądrze walczysz. Ze środka ringu też tak to wyglądało?
Przede wszystkim to bardzo ważne usłyszeć takie słowa od jednego z najbardziej walecznych, myślących w ringu pięściarzy ostatniej dekady. Ja w boksie jestem dopiero od dziesięciu lat, więc uczę się "na robocie" albo oglądając innych - na przykład takich jak Adamek. W Barclays Center pomyślałem tak po pierwszym uderzeniu Głazkowa. "Co to jest? On bije poduszkami, czy co?" - dosłownie nic nie poczułem. Zapytaj się kogokolwiek, kto boksuje jak się czujesz, kiedy wiesz, że rywal nic nie może ci zrobić, bo słabo bije. Gdyby nie było kontuzji Głazkowa, walka trwałaby tylko parę rund więcej. Czuł każdy mój cios - jakby zaregował, kiedy zamiast pojedyńczych ciosów zacząłbym bić kombinacjami? Taki był plan na kolejne rundy.

Jesteś mistrzem świata IBF, ale powtarzasz, że nie jesteś zainteresowany walką z tymi, z którymi i tak wiesz, że wygrasz. Nie chcesz paru łatwych obron, dobrych pieniędzy?
Po co? Dziesięć dni po walce w Nowym Jorku usiadłem z moim managerem Mike Boreao i promotorem Leonem Margulsesem, mówiąc, że chcę walk z mistrzami albo z tymi o których się mówi, że są przyszłością boksu. Z "leszczami" nie mam zamiaru się bić, bo to strata czasu. Po co mam walczyć z kimś, z kim wiem, że wygram?

Czego oczekujesz po rewanżu Kliczko - Fury? Wilder lepszy czy gorszy niż Powietkin?
Nic się w rewanżu Kliczko z Fury'm nie zmieni. Walka będzie wyglądała tak samo jak pierwsza, bo Władymir bije prawą ręką tylko wtedy, kiedy jego przeciwnik stoi w miejscu. I najlepiej jest mniejszy. Tyson po pierwsze jest jednym z najbardziej "ruchomych" ciężkich w historii, a po drugie umie wyprzedzać jego ciosy. Wchodzi w jego rytm, trafia. Przeciwko Tysonowi, Kliczko wygladał - i będzię wyglądał w rewanżu - jak przeciętny pięściarz. Drugie pytanie - oczywiście Wilder, bo to on ma pas, a nie Powietkin. Im prędzej będę miał szanse udowodnić moje słowa, moją pewność siebie, tym lepiej. Pozdrawiam fanów boksu.