Waldemar Kliuch, były promotor Denisa Bojcowa (36-1, 27 KO), stanowczo odcina się od sprawy wypadku rosyjskiego pięściarza, którego nieprzytomnego z poważnymi ranami głowy znaleziono w tunelu berlińskiego metra. Wcześniej żona Bojcowa Olga Litwinowa przypomniała na łamach prasy, że Bojcow po odejściu z prowadzonej przez Kliucha stajni Universum otrzymywał SMS-y z pogróżkami.

- Nie mam nic wspólnego z tym, co stało się z Bojcowem - oświadczył Kliuch cytowany przez agencję ITAR-TASS. - Może Bojcow miał problemy z alkoholem. Teraz oni wszyscy winią mnie. Fakt, że jego żona mnie oskarża, jest już dla mnie podstawą, by ją podać do sądu.

Według ostatnich ustaleń policji Bojcow, który w nocy z 2 na 3 maja miał oglądać ze znajomymi walkę Floyda Mayweathera Jr z Mannym Pacquiao, po raz ostatni widziany był w metrze około godz. 11.00 3 maja. Żaden z przepytywanych świadków nie zauważył wydarzeń, które wskazywać by mogły, że bokser został napadnięty. Poturbowanego Bojcowa odnalazł kierujący pociągiem metra o godz. 16.30. Obecnie były lider rankingu WBO wagi ciężkiej przebywa w stanie śpiączki farmakologicznej.