Tyson Fury (23-0, 17 KO), który w listopadzie zapewnił sobie status obowiązkowego challengera do pasa WBO wagi ciężkiej należącego do Władimira Kliczki (63-3, 53 KO), obawia się, że nigdy nie uda mu się stanąć w ringu z Ukraińcem. Brytyjczyk uważa, że Kliczko po kwietniowej walce w Nowym Jorku już tylko raz wyjdzie między liny, próbując zdobyć brakujący w jego kolekcji pas WBC.

- Mówiłem wcześniej, że nie zaboksuję o pas, dopóki nie zostanę obowiązkowym pretendentem. Teraz moje marzenia się spełniły i liczę, że dojdzie do mojej walki z Kliczką. Mam nadzieję, że nie zwakują tytułu WBO. Zdobycie mistrzostwa świata to coś wielkiego, ale liczy się też to, kogo pokonałeś. Pojedynek o wakujący pas to już nie to samo - powiedział olbrzym z Wilmslow "Manchester Evening News".

- Chciałbym odebrać tytuł Kliczce a nie jakiemuś podstawionemu rywalowi. Według mnie Kliczce zostały jeszcze góra dwie walki i nie sądzę, by zmierzył się ze mną. Teraz pewnie zaboksuje z jakimś Amerykaninem, a potem będzie się starał o unifikację z Bermanem Stivernem. Prawdopodobnie pokona Stiverne'a i odejdzie na emeryturę jako wielki mistrz. Jeśli wybierze taką opcję, życzę mu powodzenia. Jeśli nie, czekam tu na niego! - dodał Tyson Fury, który kolejny pojedynek stoczy 28 lutego.