17 stycznia w Las Vegas dojdzie do znakomicie zapowiadającego się pojedynku, w którym wielka nadzieja amerykańskiej wagi ciężkiej Deontay Wilder (32-0, 32 KO) skrzyżuje rękawice z niedawno koronowanym czempionem federacji WBC Bermanem Stivernem (24-1-1, 21 KO). Dwumetrowy olbrzym z Alabamy, który wszystkie swoje zawodowe walki rozstrzygał przed czasem, z góry prosi bokserskich fanów o docenienie jego styczniowego zwycięstwa.

- Nic na to nie poradzę, że nokautuję rywali. To nie moja wina, że wygląda to wszystko tak łatwo - komentuje swoje dotychczasowe dokonania Wilder.

- Gdy znokautuję Stiverne'a nie chcę już słyszeć takich tekstów. Nie chcę słyszeć, że Stiverne był leszczem. Chcę, by świat pokłonił się nowemu mistrzowi świata wagi ciężkiej! Ludzie będą w końcu musieli przyznać, że po prostu jestem taki dobry! - dodaje zdobywca brązowego medalu na Igrzyskach w Pekinie.