Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Pacquiao Marquez

To miała być dominacja, pokaz wielkiego boksu i triumfu szybkości nad siłą w wykonaniu Filipińczyka Manny Pacquaio (54-3-2, 38 KO) nad starzejącym się, 38-letnim  Juanem Manuelem Marquezem (53-6-1, 39 KO). Tak miało być w teorii. Na ringu ten sam Marquez, który został  ośmieszony przez najgroźniejszego rywala "Pacmana" do miana najlepszego pięściarza świata, Floyda Mayweathera Juniora, pokazał przy szalonym dopingu swoich kibiców niesamowitą konsekwencję i znakomitą taktykę. Przegrał niejednogłośną, kontrowersyjną  decyzją sędziów (dwóch punktowało walka dla Pacquiao, 115-113 oraz 116-112, jeden remis 114-114), ale gdyby wynik był odwrotny, nikt by się nie zdziwił. Szkoda, że ta walka tak się skończyła, szkoda, że doszło do walk na trybunach, że trzeba było nisko trzymać głowy przy ringu, by nie dostać w głowę kubkami, szalikami i fragmentami meksykańskich flag rzucanych na ring przez tych, których werdykt nie zadowolił. A sądząc po potwornym gwizdach na sali, których nie było w stanie zagłuszyć nawet grane z głośników "It’s A Beautiful Day" U2,  było tych niezadowolonych bardzo wielu. I trudno im się dziwić.

Bilety na walkę wyprzedane w ciągu zaledwie dwunastu dni, przynosząc dochód przekraczający dwanaście milionów dolarów. Gwarantowane 22 miliony dolarów (może być więcej, jeśli sprzedaż PPV przekroczy 1,1 miliona) dla Manny Pacquaio, prawie 9 milionów pewne dla jego rywala, Juana Manuela Marqueza. Dodajmy do tego kontrowersje dotyczące asystenta od przygotowania fizycznego Marqueza, Angela Hernandeza, który po zmianie nazwiska i dzięki współpracy z FBI, uniknął kary za podawania zabronionych anabolików byłemu rekordziście świata Timowi Montgomery oraz mistrzyni olimpijskiej Marion Jones. Taka była, przed 16,368 tysiacami kibiców w MGM Grand Garden Arena w Las Vegas, otoczka  trzeciej części trylogii walk Pacquaio, pięściarza z tytułami w ośmiu kategoriach wagowych z legendą meksykańskiego boksu - "Juanma" Marquezem. Przed walką myślałem,że czwartej walki tych pięściarzy być już nie może, ale po tym, co zobaczyłem w Las Vegas, nie jestem już tego taki pewny...

Od początku walki nie ulegało wątpliwości, że jeden i drugi pięściarz nie zapomnieli dwóch poprzednich pojedynków, zakończonych remisem i kontrowersyjnym zwycięstwem "Pacmana". Pacquaio więcej tańczył na nogach niż zadawał ciosów, a kiedy je zadawał, Marquez był gotowy na kontrę i podejmowanie ryzyka, wygrywając w ten sposób drugą rundę. Dopiero od trzeciej rundy, najlepszy pieściarz świata zaczął przyspieszać tempa, ale umiejętnie dobrana taktyka Marqueza, polegająca na kontrowaniu ataków rywala ciągle się sprawdzała, dając mu - przynajmniej w mojej punktacji - równą z Pacquiao liczbę wygranych rund.  Siódma runda, to powrót do klasyka z 2004 roku, kiedy podobnie tak, jak teraz w sobotnią noc w  MGM Grand, był cios za cios. Wbrew jednak zapowiedziom trenera "Pacmana", Freddiego Roacha, to Marquez był dokładniejszy i bił silniej, a jego pięściarz nie potrafił znaleźć pomysłu na zadawanie czystych, łatwych do punktowania ciosów. Miliony kibiców Filipińczyka, który przed walką objechał w USA chyba wszystkie "talk-shows", przywożąc ze sobą 17 osób "z najbliższego otoczenia", czekało na jakiś nieludzki zryw Pacmana w mistrzowskich rundach, ale tak naprawdę nigdy się go nie doczekało. Było w jego wykonaniu więcej ciosów w ostatnich trzech rundach niż w pierwszych sześciu (statystyczną rywalizację trafionych uderzeń wygrał 176 do 138), ale  czy to na pewno wystarczyło do zwycięstwa? Jaką walkę widział sędzia dający Pacquaio punktację 116-112?

Add a comment

Czytaj więcej...

Pacquiao Marquez

W pojedynku wieczoru gali w Las Vegas po nieoczekiwanie wyrównanych dwunastu rundach Manny Pacquiao (54-3-2, 38 KO) pokonał na punkty "dwa do remisu" Juana Manuela Marqueza (53-6-1, 39 KO), broniąc tytułu mistrza świata WBO wagi półśredniej.

Trzecia filipińsko-meksykańska konfrontacja, która miała być kolejną ringową wojną i w której zdecydowanym faworytem był "Pacman", w pierwszych czterech rundach okazała się być walką bardzo taktyczną, bo skazywany na porażkę, jednak znakomicie przygotowany Marquez postawił między linami na swoją technikę i szybkość, momentami perfekcyjnie trafiając króla rankingów P4P bezpośrednim prawym.

Piąta runda należała do "Dinamity", zaś w szóstej obaj pięściarze powrócili do ringowych szachów. Siódma odsłona ponownie na korzyść szybkiego, precyzyjnego i bijącego w wielu płaszczyznach Marqueza.  Ósma runda miała bardziej wyrównany przebieg. W dziewiątej odsłonie Pacquiao podkręcił mocno tempo, ale wciąż brakowało mu szybkości i precyzji, przez co zainkasował kilka soczystych kontr Meksykanina.

Ostatnie trzy odsłony bez wyraźnej przewagi żadnego z boskerów. Pacquiao nadal brakuje precyzji w ofensywie, jednak i Marquez traci swoją dynamikę i ostatecznie o wyniku walki, w której nieco lepszy wydawał się Marquez, muszą zadecydować sędziowie, którzy punktują  114-114  oraz 115-113 i 116-112 dla "Pacmana".

Add a comment

Pacquiao Marquez

Tomasz Adamek, który jest na dwutygodniowym mini-obozie przygotowawczym pod St. Louis, gdzie mieszka jego trener Roger Bloodworth, stawia na zwycięstwo unawanego z za najlepszego boksera świata bez podziału na kategorie wagowe Manny Pacquiao (53-3-2, 38 KO) w szlagierowym pojedynku z Juanem Manuelem Marquezem (53-5-1, 39 KO) w Las Vegas.

- W pierwszych dwóch pojedynkach tych pięściarzy , Marquez był w stanie oddawać cios za cios Pacquiao - nie jestem pewien, czy będzie to potrafił zrobić także teraz. Spodziewam się jednak po Marquezie znakomitej walki, bo to prawdziwy wojownik, ale i tak  stawiam na zwycięstwo Pacmana na punkty" - mówi "Góral".

Bezpośrednią transmisję z gali w Las Vegas przeprowadzi z soboty na niedzielę Polsat Sport. Początek programu o godz. 03.00.

Add a comment

Podczas oficjalnej ceremonii ważenia przed dzisiejszą galą w MGM Grand w Las Vegas, uznawany za zdecydowanego faworyta pojedynku, numer jeden większości list p4p, Manny Pacquiao (53-3-2, 38 KO) okazał się nieznacznie cięższy od swojego rywala, Juana Manuela Marqueza (53-5-1, 39 KO), wnosząc na wagę 64,9 kg (143 funty). Meksykanin zanotował wynik o 0,5 kg niższy. Obaj pięściarze musieli zmieścić się w umownym limicie wagowym wynoszącym 65,3 kg (144 funty)

Jutrzejsze starcie będzie trzecią wspólną konfrontacją obu bokserów. Pierwsze dwie walki rozegrane w kat. piórkowej i super piórkowej zakończyły się odpowiednio - remisem oraz niejednogłośnym zwycięstwem na punkty Filipińczyka.

Add a comment

Pacquiao Marquez

Już w najbliższą sobotę na gali w Las Vegas lider rankingów P4P Manny Pacquiao (53-3-2, 38 KO) po raz trzeci w karierze skrzyżuje rękawice z Juanem Manuelem Marquezem (53-5-1, 39 KO). Jak przekonuje odpowiedzialny za przygotowanie siłowo-wytrzymałościowe "Pacmana" Alex Ariza, tym razem do wyłonienia zwycięzcy walki nie będą potrzebni sędziowie punktowi, bo filipińsko-meksykańska konfrontacja może zakończyć się bardzo szybko.

- Nie będę zaskoczony, jeśli Manny znokautuje go już w pierwszej rudzie - typuje Ariza, dodając: - Mówiąc "znokautuje", mam na myśli, że Manny pośle go na deski, potem go jeszcze przyciśnie, lejąc go na kwaśne jabłko i walka zostanie przerwana.

Bezpośrednią transmisję z gali w Las Vegas przeprowadzi z soboty na niedzielę Polsat Sport. Początek programu o godz. 03.00.

Add a comment