Paco Valcarcel, prezydent bokserskiej federacji WBO poczuł się urażony komentarzami Manny'ego Pacquiao (59-7-2, 38 KO) na temat pracy sędziów podczas niedzielnej walki z Jeffem Hornem (17-0-1, 11 KO). Filipińczyk stwierdził, że sędziowie nie byli profesjonalistami i wyraził nadzieję, że jeśli dojdzie do rewanżu z Australijczykiem, to zostanie potraktowany uczciwie i obiektywnie oceniony przez arbitrów. 

- Szanujemy Pacquiao i jego bokserskie osiągnięcia, ale nie możemy sobie pozwolić na takie komentarze. WBO nie wpływało na nikogo w czasie tej walki, nie mieliśmy swojego faworyta, a sędziowie zostali wyznaczeni w tradycyjny sposób, bez faworyzowania którejkolwiek ze stron - stwierdził Valcarcel.

- Potwierdzam, że w kontrakcie na walkę wpisaną klauzulę rewanżową. Jeśli dojdzie do drugiej walki, to Pacquiao na pewno nie będzie wybierał sędziów punktowych. Pacquiao mógłby mieć pretensje do sędziów, gdyby doszło do fałszerstwa kart punktowych lub innego złamania przepisów. Tak się jednak nie stało, więc oczekujemy trochę więcej szacunku - powiedział szef WBO.

Stawką walki Pacquiao - Horn był tytuł mistrza świata wagi półśredniej World Boxing Organization. Dla Australijczyka był to pierwszy mistrzowski pojedynek na zawodowych ringach.