Chris Algieri nie miał nic do powiedzenia w walce z Mannym Pacquiao, mistrzem WBO w wadze półśredniej. Amerykanin w Cotai Arena liczony był sześć razy i przegrał sromotnie, szczęśliwie unikając nokautu.

Filipińczyk udzielił mu dobrze płatnej lekcji pokory w chińskim Makau.  Algieri, były mistrz kickboxingu, kilka miesięcy temu pokonał po kontrowersyjnym werdykcie Rusłana Prowodnikowa i odebrał mu pas WBO w niższej kategorii. Bonusem była walka z Pacmanem i najwyższe honorarium w karierze (1,675 mln dla Amerykanina). Za wygraną z Rosjaninem dostał 100 tysięcy USD.

Manny Pacquiao otrzyma ponad 20 mln dolarów, ale on zarabiał już więcej i sądzę, że w tej materii nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jeśli dojdzie bowiem do oczekiwanej od lat jego walki z Floydem Mayweatherem jr, to padną wszystkie finansowe rekordy w zawodowym boksie. A ostatnie wydarzenia wskazują na to, że taki pojedynek jest bardzo prawdopodobny i może do niego dojść w przyszłym roku.

Algieri jest twardy, odporny, ale w kilku sytuacjach od klęski dzielił go cios lub dwa. Filipińczyk obnażył go całkowicie, pokazał, że na kolejne tak szczodre honoraria nie może już liczyć. A na co może liczyć w przyszłości mistrz ośmiu kategorii wagowych ?

Bob Arum, jego promotor uważa, że  na walkę z Mayweatherem. Takie plany snuje już od dawna, ale zdaje się, że dopiero teraz mają one mocne podstawy. Wizja gigantycznych zysków może skutecznie skusić telewizję Showtime, która ma kontrakt z Floydem jr i wpłynąć na jego decyzję.

Pełny tekst Janusza Pindery na Polsatsport.pl >>