Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Amerykańscy eksperci bokserscy w większości nie podzieli opinii sędziów punktowych rewanżowego pojedynku Gienadija Gołowkina (38-1-1, 34 KO) z Saulem Alvarezem (50-1-1, 34 KO), którzy wygraną przyznali Meksykaninowi. Co ciekawe, najbardziej kategoryczny w swoim osądzie okazał się Teddy Atlas, który znany jest z tego, że (delikatnie mówiąc)  nie jest fanem boksu "GGG".

- Ja punktowałem 117-112. Gołowkin boksował na dystans, pracował lewym prostym, wygrał tę walkę! Chodziło o pieniądze, bo to Canelo generowałby większe w przypadku wygranej, on przyciąga wielką latynoską publikę, jest gwiazdą PPV - powiedział Atlas. 

W nieco mniej zdecydowanym tonie wypowiadał się po sobotniej walce kolega Atlasa z ESPN Stephen A. Smith: - Myślę, że to była wyrównana walka, ale dla mnie Triple G wygrał 6 rund do 5, z jedną remisową. Canelo był agresorem tym razem, ale chybiał więcej niż w pierwszej walce, a Gołowkin dobrze wykorzystywał lewy prostych i częściej trafiał.

Remis w starcu na szczycie kategorii średniej widział Dan Rafael. Lennox Lewis i Daniel Jacobs lepiej ocenili postawę Kazacha.

- To była równa walka, ale i tak według mnie GGG powinien wygrać co najmniej dwoma rundami. Obaj dali z siebie wszystko - napisał na Twitterze Lewis.

- Gołowkin był aktywniejszy, Canelo wyglądał dobrze, ludzie mówią, że mogło to pójść w obie strony, muszę się na spokojnie przyjrzeć walce, ale na gorąco uważam, że Gołowkin wygrał - stwierdził opuszczając halę w Las Vegas Jacobs.

Warto odnotować, że również w opinii większości amerykańskich fanów lepszy w sobotę był "Triple G", a kibice oglądający transmisję na HBO ostro skrytykowali w mediach społecznościowych stronniczy w ich opinii komentarz Maxa Kellermana, który zwracał uwagę głównie na akcje Alvareza i wypominał wiek Gołowkinowi.