Daniel Jacobs (32-2, 29 KO) nie zgadza się z werdyktem w walce Gienadija Gołowkina (37-0-1, 33 KO) z Saulem Alvarezem (49-1-2, 34 KO). Amerykanin, który sam w marcu stoczył dobry choć przegrany pojedynek z "GGG", jest zdania, że wynik sobotniej konfrontacji to dowód na to, że w boksie zawodowym więcej jest biznesu lub sportu.

- Dla mnie wygrał GGG. Nie chcę wyjść na płaczka i kogoś kto się skarży, ale niektóre rzeczy są tak oczywiste, że trudno je przemilczeć - mówi były czempion z Nowego Jorku. - Jeśli Canelo zremisował, to ja wygrałem z Gołowkinem!

- Dlatego właśnie oni zawsze chcieli zrobić tę walkę - żeby na niej zarobić. Punktacja 118-110 pokazuje ich intencje - oni chcą zrobić rewanż. Obaj nie dostali porażki do rekordu, więc remis nie jest taki zły. Dla mnie to zawsze była polityka - dodaje Jacobs, który powróci między liny walką na gali na Brooklynie 4 listopada.