Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Mamy to z głowy. "To", czyli pokazowy trening zadaniowy Floyda Mayweathera Juniora z Conorem McGregorem, który normalnie byłby gdzieś w zamkniętej sali dla dwóch trenerów... ale, że jest rok 2017, więc było kilkadziesiąt kamer, wielka produkcja, kilka milionów widzów oraz PPV, za które trzeba było Stanach Zjednoczonych zapłacić sto dolarów. "To był kabaret. Tylko, że słaby i smutny" - napisał mój kolega. Fakt, ale czego innego mogliśmy się spodziewać?

Znany z legendarnej precyzji trafień Mayweather Junior, 49 zwycięstw, zero porażek, walcząc z mistrzem UFC McGregorem (w boksie zero zwycięstw, zero porażek) w pierwszych trzech rundach trafił rywala DZIEWIĘCIOMA uderzeniami. W pierwszej rundzie dwoma, w trzeciej pięcioma. Pierwszy swój "normalny" cios zadał na początku trzeciej rundy - prawy prosty na korpus McGregora. Korpus otwarty na uderzenia od pierwszej do ostatniej sekundy każdej z dziesięciu rund. "Money" nie robił przez pierwsze dziewięć minut dosłownie NIC.

Każdy, kto oglądał walki Mayweathera Jr (widziałem pięć na żywo, pewnie z dziesięć przed ekranem TV) wiedział co się dzieje w T-Mobile Arena. Bardzo szybko. Od momentu jak Floyd, z gardą na głowie "skracał dystans", czyli robił wszystko by ułatwić McGregorowi zadawanie ciosów. Żadnych znaczących oczywiście, ale miało ładnie to ze strony Irlandczyka wyglądać. I wyglądało.

Przypominam fanom (i dziennikarzom), którzy nie wiedzą jak walczy (normalnie) Mayweather: nie ma w historii boksu pięściarza, który przyjmuje mniej ciosów od Floyda. Jest Floyd, z dalekiej historii Willie Pep... i długo, długo nic. Tak było do wczoraj. Nie sugeruję ustawionej walki, bo sama różnica umiejętności obu pięściarzy sprawiała, że niczego ustawiać nie było trzeba. Każda runda to kilka tysięcy sprzedanych PPV po 100 dolarów za sztukę. Sprzedaż PPV w USA była prowadzona do końca walki. Umiecie liczyć? "Money" na pewno umie.

Żartuję, ale wcale bym się zdziwił, jakby w narożniku Floyda nie dawano mu rad jak walczyć (bo po co?), tylko podawano aktualny stan sprzedaży PPV. Pisałem o pierwszych trzech rundach, kiedy Floyd trafił Conora śmieszną liczbą dziewięciu uderzeń. Następne siedem rund? 143 trafione ciosy.

Mamy to z głowy, Floyd i twardziel Conor mają w kieszeniach 100 i 30 milionów plus PPV, a wszyscy dookoła też zarobili. Teraz o boksie: 9 września znakomita gala z udziałem Chocolatito Gonzaleza, który nie może się doczekać rewanżu ze Srisaketem Sor Rungvisai, a także Antonio Nievesa, Carlosa Cuadrasa, Juana Francisco Estrady - mistrzów wagi muszej. Tydzień później, wyprzedana w kilka dni, bez pomocy cyrkowych konferencji prasowych na dwóch kontynentach, supergala z walką Canelo Alvarez kontra Giennadij Gołowkin. Prawdziwy boks ma się dobrze.