Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Wielkie widowisko w Las Vegas zbliża się wielkimi krokami. Już w sobotę Floyd Mayweather Jr zmierzy się w ringu z Conorem McGregorem. Nie brakuje głosów, że to jedynie cyrk i gigantyczny skok na kasę. Prawdopodobnie padną finansowe rekordy ustanowione przy okazji walki Floyda Jr z Mannym Pacquiao dwa lat temu. Ale zwolennicy mistrza MMA oczekują czegoś więcej, sensacji na miarę XXI wieku, wygranej Conora. On sam podsyca nastroje mówiąc, że rozprawi się z Mayweatherem Jr błyskawicznie, że zmiecie go z ringu w kilkanaście sekund.

Co do finansowych rekordów, to wszystko wskazuje na to, że zostaną ustanowione. Ciekawość ludzka nie zna granic, wielu kupi PPV tyko po to, by przekonać się, czy naprawdę „Notorius” jest w stanie złamać legendarną już defensywę Floyda Jr, czy człowiek, który stał się ikoną mieszanych sportów walki pokona w swoje pierwszej zawodowej walce bokserskiej niepokonanego od dwudziestu lat mistrza pięści.

Kiedy 2 maja 2015 roku Mayweather Jr walczył w MGM Grand Garden Arena w Las Vegas z Mannym Pacquiao wpływy z biletów przekroczyły 70 mln dolarów (72,198, 500 USD). Suma zawrotna, lepiej nie przeliczać na złotówki, bo zakręci się w głowie.

A skala tego fenomenu rośnie jeszcze bardziej, gdy sprawdzimy jakie wpływy przyniosły inne wielkie walki w Nevadzie, jak wiele dzieli je od rekordu sprzed dwóch lat. Ostatnio Przemek Garczarczyk podał pierwszą dziesiątkę takich finansowych gigantów na Twitterze.

Pięć z tych walk komentowałem, w tym dwie na żywo w Las Vegas: czwarty w rankingu, rewanżowy pojedynek Lennoksa Lewisa z Evanderem Holyfieldem z 1999 roku (16,860,300) oraz słynny rewanż w którym Mike Tyson odgryzł Holyfieldowi kawałek ucha (14,277,200), dwadzieścia lat temu.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>